poniedziałek, 25 czerwca 2012

32. Szalone zabawy

Fotonotka


...Kreski i Grubusia!
Lipiec 2010r.
Pewnie pamiętacie niedawną fotonotkę "Małe jest piękne"? Bohaterami dzisiejszego postu również będzie kocie rodzeństwo, Grubuś i Kreska, urodzone na początku maja 2010 roku. W lipcu kociaki skończyły około dwóch miesięcy. Weszły w etap rozwoju, który ja nazywam etapem "wiecznej zabawy". W tym okresie, młode interesują się jedynie dzikimi harcami i poznawaniem otaczającego je, ogromnego świata.

^Grubuś bawiący się rowerem.
Do dwóch, małych rozrabiaków przychodziłam (najczęściej razem z kuzynkami) co dzień, by obserwować i fotografować ich wyczyny. Przestały przypominać puszyste kulki, które ledwo poruszały się na łapkach. Teraz potrafią już biegać, skakać i urządzać szalone walki.


^Kreska również uwielbiała bawić się na rowerze.
Nigdy nie potrzebowały wymyślnych zabawek i wynalazków, jakie z reguły mamy okazję podziwiać w kolorowych sklepach zoologicznych. Do szczęścia potrzebne im były najprostsze przedmioty. Bez wątpienia w poczet ich faworytów zaliczały się takie cuda, jak krzak bzu, patyki, sznurek, ogrodowy stołek, koszyk i... magiczny rower - "stworzenie", niemal mityczne, pojawiające się wyjątkowo. Jednak, gdy już kociaki zdały sobie sprawę z jego obecności, rower przestawał mieć jakiekolwiek szanse...

^Kto powiedział, że tylko z psami można bawić się w "przeciąganie"? Grubuś nauczył się tej "sztuczki" wcześniej od siostry - Kreski
Z kuzynkami uwielbiałyśmy bawić się z małymi kotkami. Naszą ulubioną grą była "papierowa myszka", czyli bieganie po całym podwórku, w tę i z powrotem, z patykiem w ręku, na którym zawiązany był długi sznurek, na którym z kolei zaczepiało się szeleszczącą i intrygującą kulkę papieru (grającą rolę myszy).
Najchętniejsza do zabawy była Kreska, zwana Piżamką (od miękkiego futerka). Nawet, gdy była zmęczona, dzielnie biegała za papierową kulką (zawsze to my musiałyśmy przerywać figle dla dobra zwierzątka...). 
Z czasem udało nam się przynajmniej częściowo odkryć ich osobowości. Piżamka była zwinna, szybka i bardzo zręczna. Niestety, nie grzeszyła wybitną inteligencją (nie uczyła się tak szybko "teorii", wpadała w różne kłopoty, w przeciwieństwie do brata). Natomiast Grubuś nie był tak sprawny fizycznie, lecz miał "łeb na karku". Zastanawiał się, zanim coś uczynił i właśnie ta chłodna kalkulacja i obliczanie swoich szans na sukces dawały mu przewagę nad siostrą. Gdy ona topiła się w studni, on po prostu siedział sobie i ją obserwował. Nie przepadał za trzymaniem na kolanach, co z kolei ubóstwiała jego siostra.
Trudno powiedzieć, które z kociąt miało większe szanse na przeżycie - inteligentny myśliciel, czy zręczna pieszczoszka.

^Grubuś spokojnie mógłby startować w wiszeniu na zabawce, na czas...
   Kreska była niezwykle dynamiczną kotką. Jej skoki zawsze były niezwykle widowiskowe. Łatwo przychodziło jej przyswajanie nowych zwrotów czy chwytów, w przeciwieństwie do brata. On musiał polegać na swojej pomysłowości, aby móc coś osiągnąć. 


^Skok po zabawkę (Grubuś).
Mogłabym godzinami obserwować i bawić sie z tymi kociętami. Ich energia była niemalże niewyczerpana. Czasami, do zabawy włączała się również ich matka. 


^Bura wydaje się być kotem spokojnym i zrównoważonym, ale tym razem miała chęć na rozrywkę.
   Kocięta muszą uczyć się szybko. Powinny do perfekcji opanować wspinanie po płotach i drzewach, skoki oraz... sztukę zabijania. 
Póki co to matka rozwija i pobudza w nich instynkt łowiecki, bawiąc się z nimi, czy po prostu machając ogonem. Zauważyłam, że często demonstruje młodym, co mają zrobić i jak się zachować w danym momencie. Raz miała miejsce bardzo ciekawa sytuacja:
  Bura niespodziewanie zainteresowała się kulką papieru zaczepioną na sznurku. Zaczęła wpatrywać się w zabawkę. Grubuś, który był tuż obok niej, zaczął ją naśladować. Gdy kotka poczęła się podkradać, on robił to samo. W końcu Bura zaatakowała. Samczyk pozostał na miejscu i obserwował "bawiącą się" matkę. Takie zachowanie miało miejsce jeszcze ze dwa, trzy razy. Potem Bura całkowicie straciła ciekawość, choć my dalej nakłaniałyśmy ją do zabawy. Dla odmiany na papierową "myszkę" wyskoczył kocurek.
^Cud? (Kreska)
    W końcu nawet kocięta zaczęły być zmęczone. Potężne ziewnięcia i przymrużanie oczu zwiastowały drzemkę. Teraz rozpoczęły poszukiwania jakiegoś dogodnego, najlepiej zacienionego, miejsca, a po chwili układają się do snu. Jednak już po godzinie (czasem dwóch) mają całkowicie odnowione zapasy energii. I zabawa rozpoczyna się na nowo...




***
Informacje
- Notka z dnia 7.08.2010r., napisana na poprzedniku Perfekcyjnych - Felidae.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz