wtorek, 24 grudnia 2013

Święta, święta!


Chciałabym życzyć Wam pięknych, ciepłych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia! Spełnienia marzeń, dużo radości i zdrowia, bogatego Mikołaja a także... "wszystkiego miauczącego, mruczącego i puszystego" :D.
A w nowym roku życzę Wam wielu sukcesów, nowych przyjaźni, nowych, dobrych doświadczeń, czasu na rozwijanie pasji i po prostu, by nadchodzące 365 dni były lepsze niż ostatnie 365 dni : P.
Wszystkiego najlepszego!
Neva, Kicia i Denar

***
Krótkie informacje
- W blogosferze pojawię się najprawdopodobniej po Świętach, a wtedy zajrzę na Wasze blogi, poczytam posty i odpowiem na komentarze - blogowe jak i "listowe" ;). Jeszcze raz - wszystkiego dobrego!!!
- Czapka: gallery.yopriceville.com

niedziela, 15 grudnia 2013

68. Fotorelacja z wystawy


14 września 2013
Dzisiaj cofniemy się trochę w czasie (tak, ostatnio to moja specjalność)... Czternastego i piętnastego września w Warszawie odbyła się kolejna, kocia wystawa. Już w lecie snułam plany, by wpaść na tę dobrze zapowiadającą się imprezę. Ogólnie rzecz biorąc, w wystawie brało udział ponad trzysta kotów! Choć wszystkie były ujmujące, nie zabrakło oczywiście perełek.
Zapraszam na ten krótki post, albo raczej fotorelację, po miesięcznej przerwie. Miłego czytania... i oglądania :).

^Maine coon

Pierwszy kot, któremu udało mi się zrobić w miarę udaną sesję. Młody maine coon o niesamowitych oczach z ogromnym zapałem bawił się kolorową zabaweczką.

^Turecki van z hodowli Celtur*PL

Kiedy tylko dowiedziałam się, że pojawią się tureckie vany, wiedziałam, że to ten dzień... Wreszcie, po tylu latach czekania, pojawiła się szansa na sfotografowania tej niezwykłej rasy na wystawie!
Dopisało mi niezwykłe szczęście. Klatka vanów umiejscowiona była tuż obok okien, dzięki czemu miałam wystarczająco dużo światła. Nawet model był chętny do współpracy, nie kryjąc się w gdzieś po kątach. Swoimi różnobarwnymi oczami wpatrywał się prosto w obiektyw.

^Ragdoll

Nie ma co ukrywać, ragdolle były priorytetowym celem mojej wyprawy. Ku mojej ogromnej radości, na wystawie pojawiło się wiele "szmacianych lalek". Miałam więc sporo okazji do porozmawiania o rasie tudzież sfotografowania jej. W porównaniu do żywiołowych burmilli i bengali, ragdolle wykazywały się zazwyczaj większym spokojem (nie licząc młodego, siedmio-miesięcznego kocurka, który w swej klatce szalał w najlepsze za małym, pogniecionym papierkiem).

^Jeden z kotów bengalskich

Takich kotów bengalskich, jak na wrześniowej wystawie, dawno już nie widziałam. Piękne, wdzięczne i eleganckie, o najprawdziwszych lamparcich rozetach i dużych oczach wzbudzały zachwyt wśród wielu zwiedzających. Ten na górze był sąsiadem pewnego ragdolla. Podczas, gdy "szmacianej laleczce" udało mi się wykonać wiele ostrych ujęć, bengalowi zrobiłam tylko jeden portret.

^Korat z hodowli Sezerp*PL

Już miałam iść dalej, gdy kątem oka dostrzegłam szarego kota, jednak nie podobnego ani do brytyjskiego krótkowłosego, ani do rosyjskiego niebieskiego. Zaintrygowana widokiem, podeszłam bliżej. I wtedy zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu stoję naprzeciw korata. Niezmiernie cieszyłam się, mogąc sfotografować tę wystawową rzadkość. Pewnie następna okazja nieprędko się powtórzy...

^Angora turecka BUDDA PERŁA ANGORY z hodowli Lunika*PL

Kolejnym, pięknym kotem, którego dane było mi ujrzeć, była turecka angora. Tak, jak w przypadku korata, nie przypuszczałam, że uda mi się ją zobaczyć, co dopiero sfotografować. Jednak los lubi zaskakiwać! Ze śnieżnobiałym kotem spędziłam dobre kilka minut. Od razu rzuciły mi się w oczy charakterystyczne, szlachetne rysy pyszczka, które, nie wiedzieć czemu, kojarzyły mi się z wizerunkiem greckiego Apolla :)...

^Kotka tonkijska z hodowli Elfa*PL

Drobniutka koteczka tonkijska z ciekawością przyglądała się moim poczynaniom. Z nią również spędziłam sporo czasu. Z jednej strony widać było jej lekkie zmęczenie, gdy położyła łebek na miękkim legowisku. Jednak z drugiej strony zainteresowanie "pstrykającym aparatem" przewyższyło wszystko i zwierzątko, co jakiś czas spoglądało prosto w obiektyw swymi dużymi, zielonymi oczami. Bardzo urzekło mnie w niej ubarwienie; bo w końcu każda szylkretowa kotka jest niepowtarzalna.

^Kot abisyński z hodowli Sheli*UA

Nieopodal kotki tonkijskiej prezentował się wysmukły Abisyńczyk, rasa słynąca ze swej żywiołowości i inteligencji. Swymi bystrymi oczami obserwował kolorową zabawkę, śmigającą od góry do dołu. W pewnym momencie, gdy zatrzymała się przed nim, wyciągnął swą umięśnioną łapkę w kierunku różnobarwnych paseczków, jednocześnie przechylając łebek. Zamarł w tej dumnej pozie łowcy na kilka chwil... Pozwalając mi zrobić zdjęcie.

^Maine coon

Powoli nasza "wyprawa" dobiegała końca. Po kilku okrążeniach wystawy i zakupie części kociego wyposażenia, uznałyśmy, że czas wracać. Jeszcze raz omiotłam ogromną halę spojrzeniem i myślami przemknęłam alejkami między mainkunami, ocicatami, bengalami i kotami burmskimi. Teraz mogę tylko rzec: to było wspaniałe doświadczenie.
***
Informacje
- Tekst i zdjęcia mojego autorstwa. Niestety nie udało mi się określić tożsamości niektórych kotów. Jeżeli na którejś fotografii ktoś rozpoznaje swojego kotka, prosiłabym o skontaktowanie się ze mną (Autorka/kontakt lub w komentarzu, pod postem) :).
- Następny wpis dotyczyć będzie już dzikiego kotowatego, najłagodniejszego z "dużych kotów" :).
- A tak patrząc w przyszłość... Niedługo postaram się rozpocząć dwa nowe działy: pierwszy o kocich wystawach (tak, tak iCate : D), drugi o fotografii.
Pozdrawiam!

niedziela, 24 listopada 2013

67. Nowy bohater


Dzisiejsza fotonotka jest dość... specyficzna :D. Ostatnio bowiem w mym życiu wiele, bardzo wiele się działo. Były i złe chwile, i dobre chwile, lecz jedno wydarzenie wybija się spośród wszystkich. W dzisiejszej fotonotce przedstawiam nowego bohatera Perfekcyjnych... oto przed Państwem: Denar Frodo!
Denar jest trzymiesięcznym ragdollkiem seal bicolorkiem, o jedwabistym futerku. W me ręce trafił w piątek, 15. listopada. Od razu zakochałam się w jego mądrym spojrzeniu błękitnych oczek. Srebrny Książę to zarazem wielki rozrabiaka, pieszczoch i kot-demolka. Z resztą, pewnego dnia sam o tym opowie ; P. Dzisiaj jedynie powitalna fotonotka ; ).

^Denar Frodo. Młody rośnie w oczach, a jego futerko już powoli ciemnieje.

^"Przybrudzony" Denar jako dwunasto-tygodniowy kociak...

^...I jako trzynasto-tygodniowy.

^Mały rozrabiaka oczarowuje wszystkich, nawet zadeklarowanych psiarzy : D. Były powody, dla których wybrałam rasowego zwierzaka, ale jedno jest pewne (...piękne i dziwne zarazem) - dzięki niemu ponownie odkrywam świat kotów.

***
Informacje:
- Bardzo przepraszam za tę okropnie długą przerwę, w szczególności moich Czytelników. Musiałam sobie wszystko na spokojnie poukładać, ale zresztą to już nieważne. Mam nadzieję, że mi wybaczycie (wiem, znowu...). Nie piszę, że będę, ale piszę, że postaram się być - tu i na Waszych stronach : D. Chociaż "duchowo" : D.
- Następny post wkrótce. O wystawie (wrześniowej, ale kto by na to zwracał uwagę!). Powoli wracam do blogosfery, w której minęły... lata świetlne, no normalnie. Tak się cieszę, że wracam! Do napisania wkrótce :).
A mały już niedługo otwiera swój "Pamiętnik" (dzięki ci, kocie! Denar stał się weną twórczą xD). Zapraszam do czytania : D!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

66. Światowy Dzień Fotografii


Jak można przeczytać w zakładce "Perfekcyjni" - blog ten jest "zwierzęco-fotograficznym". Czas więc na dygresję, choć wcale nie tak daleką od tematyki kociej. 

Światowy Dzień Fotografii
19 sierpnia 1839 roku - tę datę uznaje się za początek historii fotografii. Sama sztuka malowania światłem przeszła przez ten czas długą drogę. Z okazji tego święta zapomnijmy jednak o cyfrówkach czy lustrzankach i przenieśmy się w czasie... Zapraszam na przegląd kilku kocich fotografii z minionych dwóch stuleci, przedstawiających często równie ciekawych modeli. W końcu ten rodzaj magii najsilniej działa przy oglądaniu starych, nierzadko naznaczonych przez czas zdjęć...

Pumapard
Pierwsze, historyczne zdjęcie, które naprawdę mnie poruszyło. Fotografia została wykonana w 1904 roku. Na zdjęciu przedstawiony został dość osobliwy mieszaniec pumy i lamparta (dokładniej podgatunku indyjskiego). Koniec XIXw. i początek XXw. to bowiem świetny czas dla pumapardów. Na świat przyszły m.in. kocięta w Chicago i miot w ZOO w Hamburgu. 

Tygrys kaspijski
Fotografia została zrobiona jeszcze wcześniej, niż pumaparda powyżej, bo w roku 1899. Bohaterem tym razem jest kot, którego nie zobaczymy już na własne oczy - tygrys kaspijski. Ten ze zdjęcia był mieszkańcem berlińskiego ZOO, słynącego po dziś dzień ze swej kolekcji zwierząt. Ciekawostką może być fakt, że właśnie ta fotografia jest chyba najczęściej używana do ilustrowania tekstów o wymarłym tygrysie kaspijskim. 

Jim Corbett i pantera z Rudraprayag
Zdjęcie wykonane w 1925 roku, w Indiach. Przedstawia słynnego myśliwego (znanego łowcę dzikich, niebezpiecznych kotów) - Jima Corbetta oraz lamparciego ludożercę - panterę z Rudraprayag. Drapieżca przez wiele lat terroryzował mieszkańców okolic Rudraprayag. Sam Jim Corbett był niezwykle ciekawą postacią, ale więcej o nim w innym poście...

Ostatnie polowanie
Fotografia, z roku 1942, dokumentuje ostatnie, indyjskie polowanie z użyciem gepardów. Gepardy, jako najłagodniejsze z dużych kotów, łatwo dawały się wytresować, co wykorzystali ludzie. Koty polowały więc "na zlecenie", specjalizując się w szybkonogiej zwierzynie. Zdjęcie pochodzi z Indii; smaczku dodaje fakt, że już w 1947 roku, czyli zaledwie pięć lat po ostatnich łowach z gepardami, te smukłe koty raz na zawsze zniknęły z tego kraju. 

***
Informacje
- Tekst i fotografia "tytułowa" tygrysicy mojego autorstwa. Zdjęcie zrobiłam w ZOO Warszawa.
- Nowa notatka ukaże się po moim powrocie, czyli... już we wrześniu. Na tym poście zależało mi bardziej, bo chciałam opublikować go już w poprzednim roku, lecz nie miałam ani pomysłu, ani czasu. Na razie zawieszam swoją działalność w blogosferze. Po powrocie odpowiem na wszystkie komentarze z tej jak i poprzedniej notki :). Do napisania!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

65. Duch azerbejdżański


Posłuchaj: James Horner - Jake's first flight (z filmu Avatar)
          W pewnej, leśnej krainie, położonej na zboczach potężnych i wysokich gór, znajdowało się piękne, wręcz magiczne miejsce. Zewsząd tętniło tu życie. Cykady nigdy nie przerywały ogłuszającego koncertu, a wśród labiryntu konarów odzywały się najróżniejsze ptaki, najczęściej gołębie. Ich gruchanie przypominało o ciepłym klimacie oraz o czasie, płynącym tu wolniej niż gdzie indziej. Swój bieg najbardziej spowalniał jednak w sercu dzikiej krainy, które stanowił wodospad - kaskada strumieni wody, uderzających w ostre skały, a następnie tworzących jeden szeroki i wartki potok. Niewielu śmiałkom z ludzkiego świata udawało się dotrzeć tutaj, więc dzika przyroda upodobała sobie ów leśny zakątek.
          Późnym popołudniem złote promienie słońca z trudem przebijały się przez rozłożyste, zielone korony drzew, wysokich i niskich. Życie pozostawało w stanie spoczynku, rozkoszując się ciepłem.
          Nagle coś poruszyło się między szczupłymi pniami. Długi ogon zadrgał wśród zielonych krzewów. Po dnie lasu poniósł się dźwięk zgniatanych suchych liści. Perspektywa schłodzenia się nad wodą zachęciła jednego z najdzikszych mieszkańców tych rejonów do przyjścia nad wodospad. Raz jeszcze pośród gałązek mignął wzór dużych, lamparcich rozet i na scenę wkroczył nieuchwytny drapieżca - lampart perski (Panthera pardus saxicolor). Pewność siebie wręcz biła od niego, ale tajemniczy tryb życia i jasne, piaskowe futro upodabniały go raczej do ducha, niż zwykłego zwierzęcia. Cicho podszedł do strumienia. Nachylił się i wyciągnął ogromny pysk w kierunku rwącej wody. Futro pokryte ciemnymi plamami doskonale maskowało go pośród suchych, złoto-brązowych liści. Szaro-zielone oczy rozglądały się po okolicy. Nieuchwytny długo nie zagrzał tu miejsca. Tylnymi łapami wybił się z miękkiej ziemi i elegancko wskoczył na ciemnoszarą, wilgotną skałę pośrodku potoku. Obejrzał się za siebie, delikatnie wyszczerzając kły, po czym wykonał kilka mniejszych susów i ponownie znalazł się na stałym gruncie. Dostojnym krokiem, po cichu, oddalił się z oazy, zabierając kawałek magii ze sobą.


Ten kot oraz jego 800-1300 pobratymców przemierzają dziś niezdobyte i dzikie ogromne góry, trawiaste stepy, przemykają wśród konarów leżących na dnie leśnych dolin oraz górskich lasów, nigdy nie zapuszczając się w okolice miast. Nie lubią miejsc, gdzie śnieg przedłuża swe królowanie, choć nierzadko skazane są na znoszenie niskich temperatur. Krótkie, gęste futro pozwala im przetrwać te trudne dni i przy tym dobrze się maskować.
W całym lamparcim rodzie odznaczają się jednak rozmiarami - nigdzie na świecie nie rodzą się pantery tak duże i okazałe, jak właśnie we wschodniej Azji. W antycznym języku łacińskim ich nazwa (P.p. saxicolor) znaczy tyle, co "barwa skały" (saxum,-i - skała; colorcoloris - barwa), co nawiązuje do malunku sierści - na jasnopłowym tle znajdują się ciemne, słabo kontrastujące* rozety.

^Lamparcica perska
Wyśmienici łowcy czają się pośród skał, gęstych krzewów czy kęp traw, wyczekując tego jedynego momentu, gdy mogą dopaść ofiarę znienacka. W polowaniu nie są bardzo wybredne, lecz wolą zdobycz większą, która może zapewnić im przeżycie przez parę dni. Regionalnymi przysmakami są więc koziorożce kaukaskie, kozy bezoarowe (Capra aegagrus aegagrus) oraz dżejrany*. Sporadycznie zdarzają się waleczniejsze koty, które nie boją się ataku nawet na o wiele pokaźniejsze osły azjatyckie (onagery). Nie pogardzą oczywiście mniejszą zwierzyną jak zające tudzież inne drapieżne - lisy czy ulubione przez cały lamparci ród psy.
Pantery irańskie szczególnie zasmakowały w mięsie dzikich kóz i owiec.

Podsumowanie
- Największy podgatunek lamparta.
- Zasiedla góry do wysokości 3,800 metrów nad poziomem morza.
- Najwięcej osobników występuje w Iranie (stąd jego angielska nazwa "iranian leopard"). Zasiedla także Afganistan, Armenię, Azerbejdżan*, Turkmenistan, Gruzję, Turcję i rosyjski północnokaukaski region ekonomiczny (w ostatnich trzech stanowiskach wciąż jest ogromną rzadkością).
- Zagrożony wymarciem.
- W Polsce możesz go zobaczyć w płockim i gdańskim ZOO.


^Lampart perski
__________
* "słabo kontrastujące rozety" - w porównaniu do innych podgatunków lamparta;
* dżejran - gatunek gazeli;
* Pewien park narodowy Azerbejdżanu był jedną z inspiracji inspiracji do napisania krótkiego, wstępnego "opowiadanka";
***
Bibliografia:
W "liczbach" (waga, wysokość itd.), występowaniu, środowisku, a także w innych pomniejszych faktach (np. sierść):
- Arkive.org/Persian leopard
- Savingcatsanddogs.org/species/persian-leopards/
- Wikipedia.org/Persian leopard
- tabliczka informacyjna płockiego ZOO
+ Dwa słowniki łacińsko-polskie do zbadania znaczenia nazwy naukowej P. pardus saxicolor.
***
Informacje
- Tekst i zdjęcia mojego autorstwa. Fotografie wykonane w płockim ZOO.
- Wracam do świata blogosfery! Co prawda, tylko na parę dni, ale powoli, powoli zacznę wszystko ogarniać ;)...
Pozdrawiam!

sobota, 22 czerwca 2013

64. Wiosenna wystawa kotów


19 maja 2013r.
Osiemnastego i dziewiętnastego maja, w Warszawie, odbyła się Międzynarodowa Wystawa Kotów. Pierwszy raz miałam okazję być na wystawie zorganizowanej przez... TICA. Przywiązana do wystaw FIFe*, trochę nieufnie podchodziłam do tej organizacji felinologicznej. Jednak wieść o pojawieniu się kota egipskiego mau, tureckiej angory oraz Jungle, natychmiast rozwiała wszelkie wątpliwości. Dziewiętnastego maja, rano, już byłam w drodze.
Początkowo hala, w której odbywała się wystawa, wydawała się niezbyt duża... Jej centralne miejsce zajmowali wystawcy, natomiast boki przyozdobione były kolorowymi stoiskami, z wyjątkiem prawej strony od wejścia, gdzie znajdowało się pięć ringów.
Jednak ilość ras, odmian... Po prostu samych kotów była naprawdę imponująca. Jednocześnie działał tam rodzaj magii, gdyż o "przytłaczających tłumach" nie można było mówić (pomimo sporej liczby zwiedzających). Co prawda, wystarczyło, by hodowca wyjął swojego zwierzaka z klatki i nieco się z nim pobawił, by dookoła zgromadziły się małe dzieci, rodziny, pary... czy fotografowie.

^Mainkun

Mimo że pierwszą rasą, jaką zobaczyłam, były oczywiście Jungle, to jak na złość (czytaj - z wrażenia) nie udało mi się wykonać dobrego zdjęcia... Ruszyłam więc dalej. Kolejna piękność - piękny, duży rudzielec - maine coon, dostojnie wypoczywający na dnie klatki.
Następnie na mojej drodze stanął między innymi delikatny, biały, o lekko pokarbowanym futerku Devon Rex. Jego uwagę przykuwał ruch, gdzieś z boku wielkiej hali.

^Kociak brytyjski długowłosy

Każdy zna brytyjskiego krótkowłosego. Z wyglądu przypomina bardziej "maskotkę niedźwiadka", niż drapieżcę ogródkowego. Cóż więc powiedzieć o brytyjskim długowłosym, którego zjawisko "cielesnej puszystości" potęgował długi włos - jedyna różnica między nim, a krótkowłosym kuzynem. Tym razem zaprezentował się mi czekoladowy, młody okaz o niesamowicie puszystym futerku. Już zdradzał przyszły charakter, typowy dla rasy, dość niechętnie bawiąc się "piórkami na patyku".

^Rosyjski niebieski podczas zabawy

Rosyjski niebieski o wyrazistych, zielonych oczach oraz rozetowane Bengale - następne rasy, przy których zatrzymałam się na dłużej.
Smukły, niebieski "Rusek", jak określa się tę rasę potocznie, po początkowym zaprezentowaniu się, zaczął szaleć za zabawką. Natomiast dwa młode koty bengalskie wypoczywały w klatce, na hamaku, z czego jeden przyglądał się nam z ogromną ciekawością.

^Koteczka rasy Szkocki Fold

Po obejściu połowy wystawy, zatrzymałam się przy ringu.
Prezentowanie kotów przez TICA różni się od prezentacji przez inne stowarzyszenia (tą różnicą TICA bardzo się chlubi) - zwierzęta można oglądać z niewielkiej odległości.
Na hali przygotowane były nawet krzesła, które od stołu (gdzie koty walczyły o ocenę) oddzielała mała przestrzeń. To umożliwiło mi dogodne obserwacje rasowych piękności.

^Moje pierwsze zdjęcie egipskiego mau

Całe pięć ringów stanowiło dla mnie wyzwanie. Wiedząc, że moje upatrzone rasy kiedyś się pojawią*, musiałam mieć oczy szeroko otwarte.
Przewinęły się Ragdolle, bengalskie, gdzieś norweskie leśne... I wtedy pojawiła się Singapura - pierwszy raz  zobaczyłam najmniejszą rasę kotów na żywo... Ale na tym nie koniec - zaraz na scenę wkroczyły egipskie mau - kolejna, zupełnie nowa dla mnie rasa. Dzięki uprzejmości Właścicielki, wykonałam pierwsze ujęcie (zaprezentowane na górze).

^Egipski mau pozujący do portretu.

Wkrótce, dzięki uprzejmości Pani Hodowczyni, zrobiłam zdjęcie także drugiemu okazowi egipskiego mau. Stojąc i obserwując wydarzenia z ringu, nawiedziła mnie myśl: czy to nie był ostatni raz, gdy fotografuję tę piękną rasę? W końcu przybyłam przede wszystkim dla niej. Przypominało to trochę ryzykowną grę - na co postawić, by nie stracić jedynej szansy? Czy więc skupić się na Singapurze, poczekać na angory, czy przejść się po hali - a może gdzieś właśnie pozowała do zdjęć jakaś rzadkość?
Odeszłam od ringu zaraz po drugim wystąpieniu kota singapurskiego. W pewnym momencie moje serce zabiło mocniej, a kroki stały się szybsze. On tam był - smukły, pełen życia, o dużych, ciemno obramowanych oczach, egipski mau. Wyglądał jak wyjęty z jakiejś starej ryciny - pomimo żywiołowości, czasami całkowicie zamierał w bezruchu i przypominał posąg egipskiej bogini Bastet.

^Polująca kotka Jungle

Po długiej sesji egipskich mau ponownie zrobiłam "ósemkę", prowadzona rzędem klatek, ale gdy moje oczy ujrzały ruch, tuż przy wejściu... Wiedziałam, że to oznacza tylko jedno - Jungle wyszły z kryjówki. Młoda kotka biegała w tą i z powrotem za kolorową zabaweczką. W przeciwieństwie do mau, nie opanowała umiejętności zamierania w bezruchu, co trochę utrudniło sfotografowanie jej. Chyba że właśnie czaiła się do skoku...

^Kotka brytyjska

Zrobiłam jeszcze kilka "rund" po całej hali. A to zahaczyłam o ring, a to wypatrzyłam prezentację jakiegoś kota... I tak, podziwiałam jeszcze maine coony, burmskie, brytyjskie oraz syberyjskie. Na ringach pojawiły się także: norweski leśny i Amerykański Curl.
Kiedy teraz wspominam tę wystawę, muszę przyznać, że już dawno nie przeżyłam czegoś podobnego. Dowodem są zdjęcia - całe pięć folderów na komputerze... Cóż, połączenie szeregu wspaniałych kotów i miłośnika fotografii nie mogło zakończyć się inaczej. Pozostaje mi czekać na kolejną imprezę TICA w Warszawie. A na zakończenie relacji prezentuję ostatnie ujęcie...


__________
*FIFe - międzynarodowa organizacja felinologiczna; zrzesza kluby i hodowle, ustala własne wzorce oraz organizuje wystawy; jak każda organizacja posiada własną listę zatwierdzonych ras, ich wzorce oraz sposób prezentacji i oceny kotów na wystawie.
*Każdy kot musiał "przejść" przez wszystkie pięć ringów. Jednak ja nie miałam czasu na długie wyczekiwanie.
***
Informacje
- Zmiana muzyki w podstronie "Blog z muzyką!". Tym razem coś letniego, idealnie wpasowującego się w gorącą i duszną pogodę. Zapraszam do czytania postów o egzotycznych kotach (i nie tylko!), słuchając utworu Thomasa Newmana, z filmu "Seria niefortunnych zdarzeń"!

niedziela, 16 czerwca 2013

63. Lampart - wszystkowidzący


Posłuchaj: Klaus Badelt - Godspeed (z filmu "The Time Machine")
Wysuszone kępki płowych, wysokich traw, powciskanych między ogromne głazy, delikatnie drgały w porannej bryzie. Jasna, błękitna płachta zaciągnęła się na całym niebie i kończyła się dopiero na pobliskich, kamienistych szczytach. Ptasi śpiew niósł się w tej dziwnej, górskiej krainie, odbijając się o strome wzniesienia. Co jakiś czas drobne, skrzydlate stworzonko przemknęło, jakby zawieszone na linie, między dwoma, samotnymi krzewami.
Nagle dwa, szare ślepia zajaśniały pośród ciemności kamiennego wykrotu. Na powierzchnię wyłonił się smukły kot o długim ogonie i bystrym spojrzeniu.
Nie zachwiało to jednak tutejszej harmonii. Ptaki dalej śpiewały swe gardłowe melodie, a wiatr igrał z trawami. Złociste futro zdobione czarnymi rozetami włączyło się do gry światła i cienia, wszak nieodłącznej na scenie z mozaiką tysiąca skał. Stworzenie poruszało się cicho i dyskretnie, a zarazem pewnie. Każdy krok stawiało jak król tych ziem. Ostre promienie porannego słońca oświetlały jego giętkie ciało, zawieszone na niezbyt długich łapach.
Łowca z wielką gracją wskoczył na potężny głaz, stojący na tym szlaku od setek lat, a jego czarne rozety zafalowały na płowym tle. Choć to nieprawdopodobne, przez moment wyglądały jak setki oczu... Może nie bez przyczyny lampart (Panthera pardus) nazywany jest "wszystkowidzącym"?

^Lampart zwany jest także panterą.

Parę faktów
W dzisiejszym poście, jak pewnie się domyślacie, przyjrzymy się bliżej samej panterze. Nie pominiemy ani długiego ogona, ani zaokrąglonych uszu, ani wspaniałego, złocistego futra. Zaczniemy jednak od... metryczki.
Dł. ciała
100-190 cm
Dł. ogona
60-100 cm
Wys. w kłębie
45-80 cm
Waga
35-85 kg
Samce są o wiele większe i silniejsze od samic. Pazury mogą się chować.
Sylwetka jest w gruncie rzeczy smukła. Samce są trochę podobne do jaguarów, chociaż wciąż pozostają mniej muskularne. Łapy niezbyt długie, przez co kot wydaje się mniejszy.
Ogon długi, pokryty ciemnymi plamami, zakończony białą plamką; pomocny w pościgach, skokach i przy wspinaczce po drzewach.
Barwa sierści niezwykle zmienna - od piaskowej, kremowej (np. lampart perski) przez płowy do złocisto-pomarańczowego (np. lampart chiński).
Łapy, klatka piersiowa, pysk i podbrzusze nakrapiane. Dodatkowo mniej więcej na klatce piersiowej znajduje się "naszyjnik", powstały z podłużnych, poprzecznie ułożonych plam. Tułów (boki ciała, uda) pokryte są rozetami (ich wielkość również zależna od podgatunku).

Lamparta można porównać do orkiestry. Każdy element z jego budowy składa się na perfekcyjnego łowcę; niczym pojedynczy instrument, który bez innych nie stworzy wielkiej orkiestry.



Cechy rozpoznawcze
...Drapieżca zeskoczył z ogromnego głazu. Jego ciało, zawieszone na niezbyt długich łapach, było smukłe i jednocześnie mocne. Każdy krok przepełniały siła i swoista potęga. W końcu to czwarty pod względem wielkości kot świata.
Tylko sobie znaną ścieżką wędrował cały poranek. Jego złociste futro z czarnymi, kontrastującymi rozetami doskonale zlewało się z kamienistą krainą, w której przyszło mu żyć. Długi, wręcz bardzo długi ogon, zakończony białą plamką, podrygiwał nerwowo od czasu do czasu. Trudno powiedzieć, w jakim celu łowca przemierzał swe królestwo - czy jedynie je patrolował, a może szukał zdobyczy? Doskonały kamuflaż, idealne proporcje ciała oraz wyostrzone zmysły sprawiały, że jeśli by się postarał - mógł być o krok dalej od ofiary.
Przystanął na chwilę. Poczuł jakiś zapach. Zbliżał się w końcu do stromego wzniesienia. Kto wie, co czaiło się w pobliżu? Ciemnoszare poduszeczki łap wyciszały chód, więc ewentualna zdobycz na pewno nie zdawała sobie sprawy z jego obecności. Szarymi oczami lustrował okolicę, lecz w osiągnięciu całkowitego skupienia przeszkadzały mu muchy, latające wokół zaokrąglonych, czarnych, z charakterystyczną, białą plamą uszu. Wreszcie, pochylony, ostrożny i napięty "wszystkowidzący lampart", zniknął za jedną z wielkich skał.


^Dwa podgatunki lamparta: chiński (na górze) i perski.

Symbolika futra
Lampart intrygował ludzkość od zawsze. Zobaczenie go w naturze nie jest już aż takim cudem, jak jeszcze parę wieków temu. Jednak kot, który wychodził na łowy w najciemniejsze noce, gdy nawet księżyc nie miał dość odwagi, by się ukazać, wciąż pobudza ludzką wyobraźnię i wzbudza respekt. A tam gdzie strach i wyobraźnia wchodzą sobie w drogę, tam powstają niestworzone historie i fantastyczne mity, jak chociażby te o lamparcim futrze. Warto wiedzieć, że rozety kojarzą się niektórym z oczami (stąd "wszystkowidzący"), natomiast inni uważają je za piętno, wypalone za niegodziwe czyny.

^Młody lampart chiński. Podczas robienia tego zdjęcia, rozbroiła mnie nie tylko poza kota, ale także jego spojrzenie oraz łapa jednego z rodzeństwa oparta na puszystym brzuchu.

***
Bibliografia
1. Tworząc "metryczkę" pomagałam sobie:
- Elisabeth Keller, "Leksykon zwierząt/Ssaki", Warszawa 2001
2. Symbolika futra:
- Lampart, reż. Karen Bass, BBC Worldwide Ltd, 2000
***
Informacje
- Zdjęcia wykonałam w łódzkim i płockim ZOO. Tekst jest mojego autorstwa.
- Nadchodzi kolejny, dziwny tydzień, w którym mogę być niestety nieobecna w blogosferze!

poniedziałek, 27 maja 2013

Pierwsze urodziny Perfekcyjnych!


27 maja 2012 roku ostatecznie zdecydowałam, że historia Felidae na Onecie dobiegła końca... A była to niedziela. Tak więc dzisiaj, w poniedziałek, Perfekcyjni Łowcy obchodzą swoje pierwsze urodziny, nazywane przeze mnie - "urodzinami ciała".
"Bura - powaga i elegancja", to pierwszy post, który został przeniesiony ze starej odsłony "Felida" na nową. Potem przebrałam, poprawiłam i przeniosłam kolejne 50 postów, by oficjalnie rozpocząć działalność na stronie "Perfekcyjni Łowcy". Z tej okazji nie mam hucznie przygotowanej "imprezy", jak to się przyjęło mówić o "super-notkach". Mam po prostu fotonotkę, poświęconą dwójce zwykłych-niezwykłych kotów i jednocześnie przypominającą o słodkim, nadchodzącym lecie...
Zachęcam do przeglądania zdjęć w powiększeniu ;)!


^Timon w promieniach popołudniowego słońca. Zawsze, gdy patrzę na to zdjęcie, przypominają mi się chwile spędzone na uganianiu się za kotami, na wsi...

^Pańcia - mała, czarna pantera. Uwielbiała przesiadywać pod małą, aczkolwiek bardzo dostatnią w zielone witki wierzbą. 

^Timon podczas zabawy

***
Informacje
- Notka opublikowana "na szybko". Na komentarze, także spod postu poprzedniego, odpowiem po wielkich przeprawach naukowych w mej szkole!
- Zbliża się ostatnia prosta do mety, zwanej "wystawienie ocen". Będę miała niewiele czasu na blogowanie, głównie przez moje ukochane dwa przedmioty - tzw. lingua latina oraz matematykę.
- Zaktualizowałam i poprawiłam post pt. "Tygrys - pręgowany król dżungli", zapraszam do poczytania :).