niedziela, 27 maja 2012

10. Przez żołądek do serca


Historia niezwykłej przyjaźni
Był rok 2005.
Późna wiosna. Razem z koleżanką wybrałyśmy się do Szarusi - bezdomnej kotki. Lubiłyśmy ją, a ona nas. Często przychodziłyśmy ją dokarmiać. Szarusia, mimo że nie miała domu, posiadała pewne wsparcie. Sekretarka, która tam pracowała również dokarmiała i dbała o koty, a my jak to dzieci lubiłyśmy ją odwiedzać. No... ona może niezbyt przepadała za naszymi wizytami... 
"Domek" owej sekretarki nie był duży, wręcz przeciwnie - ciasny. Był podłużny z jednym piętrem, na które prowadziły schody. Na dole znajdowały się zawsze pełne miseczki.
Pewnego dnia, moje dwie koleżanki i ja udałyśmy się do Szarusi i sekretarki. Gdy rozmawiałyśmy z panią, niespodziewanie ukazał się bury, duży kocur. Dawał głaskać się sekretarce, ale przed nami uciekał (od razu napiszę, byłyśmy małymi dziećmi, ale nie goniłyśmy go). Był dziki i nieufny. Podczas tej wizyty dowiedziałyśmy się, że to również jeden z bezdomnych kotów.
W 2005 roku, moje osiedle zamieszkiwały całe stada kotowatych (ok. 50). 

Ciepły, wiosenny dzień. Razem z moją koleżanką wybrałyśmy się nakarmić Szarusię. Kotka była cudowna. Miała srebrne futerko i całkowite zaufanie do nas. Uwielbiałyśmy ją głaskać.
Tym razem zjawiła się nie tylko ona. Na scenie pojawił się dziki, bury kocur. Trochę się zbliżył. Był nerwowy i bojaźliwy. Rzuciłam mu kawałek szynki. Kot cofnął się, ale zaraz podszedł do mięsa i zjadł. Rzuciłam drugi. Kot uczynił to samo. Postanowiłam rzucić mu kolejny, ale trochę bliżej nas. Zwierzę zawachało się, lecz wkońcu podeszło. Za każdym razem zmniejszała się dzieląca nas odległość.
Kiedy kocur był już blisko odważyłam się na dotknięcie go. Zaczęłam zbliżać rękę. Moja dłoń dotarła do futerka kota. Spodziewałam się, że ucieknie, jak to dziki kot, jednak ten tylko podniósł swój łeb i przytulił do mojej ręki. To było niezwykłe! Kot, który przed paroma minutami uciekałby, teraz - daje się głaskać. 
Z koleżanką zaczęłyśmy główkować jak go przezwiemy, bo kocur nie miał jeszcze nazwy. Imię wymyśliłam ja. Od tego dnia zwał się Tygrysek.
Tygryska i Szarusię odwiedzałyśmy bardzo często, ale moja inna koleżanka miała obawy co do kocura. Na samym początku nie chciała nawet go dotknąć. Bała się, że roznosi choroby i pchły. Przełamała się dopiero w późnej przyszłości.
Była pełnia lata, kiedy wydarzyła się katastrofa. Ludzie stracili cierpliwość do kotów. Podłożyli truciznę... Było mnóstwo ofiar...
Jednak na szczęście Tygrysek i Szarusia przetrwali.

2006 rok
W 2006 roku do naszej "paczki" dołączył jeszcze jeden kot. Był to Jaguaruś. Nigdy nie dał się oswoić. Na zawsze pozostał dziki i nieufny. 
Po koniec 2006 roku Jaguaruś pozwalał się trochę głaskać. Myślałam, że to początek naszej przyjaźni. Niestety, wkróce wszystko miało się zmienić... na zawsze...
Pracownię sekretarki zamknięto... Szarusia i Tygrysek znikli... Nasz świat się zmienił. Bez tych dwóch kotów cała idea przyjaźni z tamtejszymi kotami upadła.  Jaguaruś znów stał się nieufny. Wszystkie koty stały się dzikie.
Od czasu zniknięcie Szarusi i Tygryska świat był już inny...
gorszy...

***
Informacje
- Notka z dnia , opublikowana na blogu Felidae (poprzednik Perfekta)

9. Buruś - koci odkrywca

Koci odkrywca

Kilka faktów
Imię: Buruś
Płeć: Kocur/Samiec
Matka: Burasia
Ojciec: Prawdopodobnie Zjawa
Rasa: Dachowiec
Urodzony: data nie znana (2007r.)
Zmarł: lato 2008
Wiek: ok. 1 roku

~*~
Buruś to przedstawiciel Miotu Burusia (nazwanego tak na jego cześć). Miał jeszcze dwie siostry i dwóch braci. Jego matką była dzielna Burasia a ojcem niepodzielny władca tamtych czasów - Zjawa. 
Był ulubieńcem mojej kuzynki.

Był to kocur niemal całkowicie bury (brązowy z delikatnymi, ciemnymi znaczeniami tabby). Miał tylko jedną, dość małą, białą plamkę na piersiach. 
Od małego lubił dużo jeść. Miał pokaźny brzuch jak na koty wiejskie. Dodatkowo, gdy pozostał sam na podwórku - ciotka Czarna i matka Burasia odstępowały mu najlepsze kąski.

Jego charakter był niemal idealny. Uwielbiał zabawę. Za patykami, listkami i owadami mógłby ganiać cały czas. Był też bardzo ciekawski. Mógłby wciąż odkrywać na nowo otaczający go świat. Jedyną wadą była jego lekka nieufność w stosunku do ludzi. 
Jego śmierć była straszna. Pewnego dnia, Buruś jak zwykle przechodził "asfaltówkę". Tym razem  nie doszedł do końca... Miał takiego pecha, że wkręcił się w koło. Był ulubieńcem mojej kuzynki.
To była ostatnia wędrówka Burusia...

Informacje
- Notka, z dnia 25.12.2009r., opublikowana na Felidae (poprzedniku Perfekta)

8. Kocie Święta


Kot - prezent tylko dla odpowiedzialnych ludzi
Nadchodzą święta... Ja już zaczynam je czuć, ale całkowicie pewnie poczuję dopiero podczas wigilii klasowej. Jestem ciekawa, co tam będzie, bo jeszcze nigdy w takiej nie uczestniczyłam. 
W ten czwartek - Wigilia. Będziemy przeżywać ten czas szczęśliwie i rodzinnie, razem z naszym kotem. Jednak nie wszystkie koty mają tyle szczęścia. Wiele z nich, właśnie w te radosne dni, walczy o przetrwanie z śniegami. Właśnie w tej chwili, jakiś mruczek desperacko szuka kryjówki, przed zimnem i mrozem. Jest wygłodniały i zaniedbany. Wszystko przez... ludzką głupotę. 
Okres Bożego Narodzenia, czyli wielkiej manii zakupowo-prezentowej, jest czasem, kiedy zgłasza się najwięcej porzuconych zwierząt. Ludzie, chcąc sprawić większą przyjemność, wybierają żywy prezent. Niektórym osobom, owszem podoba się i są w stanie się nim zająć. Niestety wiele jest takich, które nie cieszą się z wymagającego podarunku. Wtedy, w najlepszym przypadku, "nowi właściciele" oddają je do schroniska. W tych nieco gorszych, pupile trafiają do lasów, śmietników lub po prostu za drzwi. W najgorszych są zabijane, topione lub żywcem pakowane w pudła i wyrzucane na śmietnik.
Ile kotów, myśląc, że napotkało swojego, nowego przyjaciela, rozczarowuje się gdy nagle trafiają do obcego miejsca, a ich "przyjaciel" odjeżdża i opuszcza je, bo po prostu nie jest w stanie podołać zadaniu opieki nad zwierzęciem. Dobrze, jeśli tym kotem, będzie dorosły. Taki może sobie poradzić, chociaż podczas mrozów, szanse zmniejszają się jeszcze bardziej. Gorzej, jeżeli są to kocięta, które na 100% umrą.
Właśnie dlatego, tego dnia pomyślny przez 5 sekund o kotach, które okazały się złą "zabawką", złym prezentem.
Pomyślmy o nich!

7. Koty biebrzańskie


Najlepsi przyjaciele człowieka
Biebrzański Park Narodowy.
Razem z tatą wybraliśmy się na spacer. Po przejściu jakiś 200m "asfaltówką", skręciliśmy w piaszczystą drogę. Na samym początku skrzyżowania stała chałupa - stara i drewniana. Zobaczyłam trzy koty - jednego dorosłego, czarno-białego i dwa kocięta. Kociaki tuliły się do siebie. Jeden z nich, czarny, był bardzo zaspany. Drugi, również czarno-biały, patrzył się na nas żywo i z zaciekawieniem. Tymczasem wzrok dorosłego kota był dziki i nieufny. Wydawałoby się, że kot zaraz umknie w zarośla.

Poszliśmy dalej. Gdy minęliśmy chałupę, otoczyły nas bezkresne pola. Wiatr delikatnie muskał twarz, skowronki śpiewały. Ścieżka wydawała się biegnąć do nikąd. Za jakieś 600m urywała się. Bardzo mnie ciekawiło co jest po drugiej stronie. 
Bardzo oddaliliśmy się od domu. Nagle coś usłyszałam. Jakaś czarna, tęga postać stała na środku drogi i krzyczała - do nas. Strach mnie oblał. Nie znałam tej osoby. Zrobiłam owej postaci zdjęcie. Okazało się, że to jakaś starsza kobieta. Twarz miała zasłoniętą rękami - pięściami (tak cały czas, nie na zdjęcie). A przy jej nogach "pałętał się" czarny kotek.

Widmowa Pani skierowała się ku nam. Wydawało mi się, że szła szybko. Byłam wystraszona. Kobieta wciąż miała przysłoniętą twarz (wyglądała jakby płakała) i dalej krzyczała, lecz nie słowa, tylko dziwne, niezrozumiałe dźwięki (piski, wycie). Zachowywała się jak nawiedzona i... nagle skręciła w pole. Szła pośród zbóż nie zwracając na nas już większej uwagi. Postanowiliśmy wrócić. W gospodarstwie agroturystycznym, gdzie mieszkaliśmy przez tydzień, opowiedziano nam,  że ta kobieta jest potocznie mówiąc wariatką - upośledzona umysłowo. Nikt nie próbuję się jakoś z nią zaprzyjaźnić. I teraz sobie uświadomiłam - jej jedynymi towarzyszami są... koty. Zrobiło mi się jej żal i teraz gdy to piszę także czuję to uczucie.

***
Informacje
- Notka, z dnia 19.12.2009r., napisana na blogu Felidae (poprzednik Perfekta)

6. Pusia - najzręczniejsza


Najzręczniejsza
Kilka faktów
Imię: Pusia
Płeć: Kotka/Samica
Matka: Burasia
Ojciec: Zjawa
Rasa: Dachowiec
Urodzona: data nie znana
Zmarła: jesień 2009
Wiek: ok. 2 lat

~*~
Należała do tak zwanego Miotu Burusia. Urodzona jako pierwsza, była najzręczniejszą i najszybciej uczącą się życia kotką wśród rodzeństwa.  Jej matką była prawdziwa kocia królowa a ojcem legendarny Zjawa. Bardzo lubiła zabawy. Nie przepadała za to, za głaskaniem i braniem na ręce.

Pusia faktycznie miała delikatne i puszyste futerko, chociaż należała do kotów krótkowłosych. Była czarno-biała, podobna do mojej Kici. Przez jej brzuszek przechodziła dość gruba, biała linia. Łapki były białe, kotka wyglądała jakby miała rajstopy.
Pusia była kotką o budowie atlety, delikatna, ale bardzo silna i zręczna. Jej oczy zawsze były pełne życia.

Jak już pisałam uwielbiała się bawić. Nie lubiła za to głaskania, lub co gorsze brania na ręce. Miała przyjaciółkę - Burą, z którą bawiła się w walki i gonitwy, a ja mogłam cieszyć oczy ich niesamowitymi akrobacjami. To były czasy!

Zginęła w straszny sposób. Pewnego dnia, jak zwykle chciała przekroczyć drogę. Akurat jechał samochód. Myślała, że zdąży... Niestety tym razem pomyliła się...
Jej ciało było rozjechane i tylko my z kuzynkami bardziej przejęłyśmy się jej okropnym losem. Kierowca? A gdzie tam! To przecież tylko jeden z wiejskich kotów!
Serce mi się kraje jak o tym piszę. Może to dziwne, bo wkońcu to nie mój kot, ale pokochałam Pusię. Inponowała mi swoją, nad wiek, rozwiniętą zręcznością. Także i charakterek miała nie przeciętny.

***
Informacje
- Notka, z dnia , pochodzi z Felidae (poprzednika Perfekta)

5. Rekordy kotów cz. II

Wielkie koty
Podobnie, jak ludzie różnią się od siebie, tak samo dzikie koty posiadają swoje "koniki". Zastanawiałeś się kiedyś, który z wielkich kotów najlepiej wspina się po drzewach lub który jest najbardziej towarzyski? Nie? No, to zapraszam do czytania!

Największym kotem świata
Największym kotem świata jest tygrys, a dokładniej podgatunek syberyjski (amurski).
Najlepszym wspinaczem
Najlepszym wspinaczem wśród dużych kotów jest pantera mglista. Zamieszkuje, bowiem lasy tropikalne. Wśród koron drzew wypoczywa i poluje.
Najszybszym kotem
Najszybszym kotem i zarazem zwierzęciem lądowym jest gepard. Średnio rozwija prędkosć 110 km/h, ale czasem przekracza nawet 120 km/h!
Najbardziej towarzyskim
Najbardziej społecznym kotem jest lew. Stado składa się ze spokrewnionych samic, jednego-czterech samców oraz kociąt.

Najbardziej lubiącym wodę
Jaguar w swojej ojczyźnie - Ameryce Południowej i Środkowej, z wielką chęcią korzysta z kąpieli wodnych w rzekach i jeziorach. Poluje tam również na różnego typu zwierzęta, m.in. ryby i młode kajmany.
Kot, który zamieszkuje najbardziej ekstremalne środowisko
Irbis, czyli pantera snieżna, występuje w środkowej Azji, w wysokich górach, gdzie panują skrajne warunki. Dodatkowo barbas (inna nazwa) jest najlepszym skoczkiem wśród wielkich kotów.
Największy nacisk szczęk
Jaguar, potrafi dosłownie rozgryźć skorupę niewielkich żółwi!
Najbardziej rozpowszechnionym
Lampart (pantera, leopard) wstępuje w niemal całej Afryce oraz dużej część Azji (w szczególności upodobał sobie wschodnio-południową część).
Najbardziej zagrożonymi kotami
Tygrys i pantera mglista - obecnie podejmowane są próby ochrony tych kotów, lecz jest to wyjątkowo trudne zadanie. Co roku na świat przychodzi najwyżej kilka panter mglistych, natomiast tygrysy wciąż zabijane są dla futer i mięsa.
***
Informacje
- Notka, z dnia 30.11.2009r., pochodzi z Felidae ()

4. Rekordy kotów cz.I

Małe koty
Kot, który ma...
Największe rozmiary ciała
Największym, małym kotem jest puma. Wysokość w kłębie przekracza 70 cm, a długość może dojść do 2 metrów!
Najmniejsze rozmiary ciała
Najmniejszymi gatunkami dzikich kotów są: kot czarnołapy i kot rdzawy (zwany rudym). Są też bardzo słabo zbadane.
Największe oczy w stosunku do ciała
Ogromne oczy margaja wykorzystywane do lepszego widzenia w ciemności.
Największą ilość nazw
Posiada puma, zwana kuguarem, lwem górskim, srebrnym, złotym, amerykańskim, tygrysem meksykańskim, górskim, panterą florydzką.
Najbardziej lubi wodę
Taraj, zwany kotem rybołowem, w wodzie spędza większość czasu. Tam bawi się, wypoczywa i poluje. Potrafi doskonale pływać i... nurkować!
Największe uszy
Posiada serwal. Spełniają funkcję anten i wychwytują najmniejszy szelst, a także ultradźwięki.
Najdłuższe ciało
Posiada jaguarundi. Prawdopodobnie przodkowie kotów wyglądali podobnie, właśnie jak dzisiejszy jaguarundi.

Kot, który jest...
Najlepszym wspinaczem
Kot marmurkowy jest nie tylko najlepszym wspinaczem wśród małych kotów, przebija też panterę mglistą! Na drzewie spędza 3/4 życia.
Najbardziej zagrożonym i najsłabiej poznanym kotem
Wiedza na temat badi opiera się głównie na kilku skórach. Nigdy bowiem nie udało zbadać się żywego kota, a zdjęcia pochodzą z tzw. fotograficznych pułapek.
Najbardziej towarzyski
To mormi; samce tego gatunku pomagają samicy w wychowywaniu potomstwa. Istnieje podejrzenie, że oceloty również mogą żyć parami.

Inni
Najmniejsze uszy - manul
Najszybszy, mały kot - karakal
Najbardziej zmienne futro - kot złoty (od jednobarwnego przez cętkowane po wielkie rozety)
Najlepsze widzenie w ciemnościach - ocelot
***
Informacje 
- Notka, z dnia 29.11.2009r., pochodzi z Felidae (poprzednik Perfekta)
- Zdjęcie karakali i ocelota: ZOO w San Diego

3. Kocia magia

Czarna lekarka
U moich kuzynek, na wsi, żyje pewna kotka. Jest prawie cała czarna, ma tylko jedną białą plamkę na piersi. Zwie się Czarna. 
Czarna - dzika i nieufna, boi się ludzi. Na szczęście nie jest agresywna i gdy bierze się ją na ręcę, nie wyrywa się, ani nie tarmosi; nawet zaczyna mruczeć. I tak mruczy, mruczy, mruczy... Przestaje dopiero wtedy, kiedy ludzka ręka nie dotyka już jej futerka.
Pewnego dnia wstałam wyjątkowo zła, a moja kuzynka jak zawsze chodziła krok w krok za mną. Jeszcze wczoraj by mnie to nie wkurzało, lecz teraz doprowadzało do "białej gorączki". Jednak, gdybym na nią fuknęła, na pewno by się obraziła. Co więc zrobić?
- Czy mogłabyś mnie zostawić na chwilkę samą? Przepraszam, ale muszę chwilę pobyć sama - powiedziałam, ledwo opanowując nerwy.
- Dobrze - odpowiedziała, jak zwykle wesołym głosem.
- Za chwilę wrócę do ciebie! - krzyknęłam do odchodzącej dziewczynki.
Usiadłam na wygodnej, żółtej huśtawce. Dalej nie czułam się dobrze. Po chwili zauważyłam drobną i niemiłosiernie chudą kotkę - Czarną. "Miauknęła" do mnie, a ja wzięłam ją na ręce. Razem usiadłyśmy. Zwierzaka położyłam na kolana i zaczęłam delikatnie łaskać po łebku. Czarna ułożyła się wygodnie, przymknęła swe żółte oczy i poczęła mruczeć. Nagle cała złość znikła. Delektowałam się śpiewem ptaków i szumem wiatru. Wewnątrz zapanowała radość. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, a Czarna mruczała i mruczała...
Wróciła kuzynka - rozpromieniona, z resztą jak zwykle. Tym razem i ja miałam ochotę do śmiechu...

Informacje
- Notka, z dnia 28.11.2009r., pochodzi z Felidae (poprzednika Perfekta)