piątek, 15 czerwca 2012

11. Kto nie chciałby być królem?


Opowieść o Illeyes'ie
Illeyes* to czarny, bezdomny kocur. Urodził się w 2005 roku. Po raz pierwszy zobaczyłam go jako chore kociątko. Opiekowała się nim  sekretarka z poprzedniej opowieści. 
W 2007 roku dużo się zmieniło. Illeyes wydoroślał.
Właśnie wtedy postanowiłam spisać Kronikę Dzikich Kotów z Miasta. Niemal każdego cieplejszego dnia obserwowałam koty z balkonu. Władcą był jeszcze Jaguaruś, lecz Illeyes'a często widywałam. Lubił przebywać z Jaguarusiem. Oba samce przyjaźniły się i ceniły swoje towarzystwo. Jednak w 2008 roku nastąpiła rewolucja, która zmieniła życie Illeyes'a, na zawsze.
^Koty z mojej okolicy lubiły zapuszczać się do pobliskiego, rozległego lasu.
*
Lato 2008 roku. Przestałam widywać Jaguarusia. Po prostu znikł. Za to przywódcą kotów osiedlowych został jego przyjaciel - Illeyes. Przed nim nowe możliwości i wyzwania...
Czarny kocur o chorych oczach podołał zadaniu i przyporządkował sobie resztę członków grupy. Wyzwaniem były niepokorne, młode samce. Mimo to,  za każdym razem gdy "podskakiwały", Illeyes dawał im srogą nauczkę. 
Wystarczyła najdrobniejsza pomyłka aby sprowokować króla do ataku. Na przykład, raz obserwowałam taką oto sytuację:
Illeyes i Gold (rudo-biały, młodociany kocur) biegli do właścicielki. Nagle Gold wysunął się na prowadzenie. Illeyes przyspieszył i rzucił się na kocura. Koty robiły śmiertelne fikołki po ziemi niczym akrobaci. Walka była bardzo zażarta. Oczywiście przegrał Gold. Illeyes był w kwiecie wieku.
Nie wiem dlaczego, ale królowie grupy kotów mają niezwykłe tradycje. Zauważyłam, że zazwyczaj nowym królem zostaje przyjaciel dawnego monarchy. W tym przypadku, Illeyes znalazł sobie dość tchórzliwego i płochliwego kompana - Burego. Nie był to zbyt dobry kandydat na władcę.
^Czyżby był to Illeyes?
*
Ten wielki kot był prawdopodbnie ojcem Katrina. Był to biało-bury kocur. Jego matkę nazywałam Księżną.
Illeyesa często obserwowałam ze wspomnianą kotką, nawet jak już stracił władzę. Stracił? Niestety tak. Już nie jest panem, a zaczęło się to wszystko pod koniec lata 2009 roku...
Pewnego dnia byłam świadkiem czegoś niesamowitego.
Na scenie byli widoczni Illeyes i Bury. Potem pojawił się Łatek - biały kot w bure łatki. Był nowym mieszkańcem osiedla, ale nie słabym. Biła od niego witalność i młodość. Natomiast Illeyes przeżył już swoje czasy, choć wciąż budził strach wśród kotów.
Gdy Łatek popełnił zły ruch, Illeyes zaatakował. Rozpoczęła się wielka pogoń. Łatek stchórzył, lecz nie było odwrotu. Kocur wbiegł pod samochód i tam się zatrzymał. To było dobre miejsce strategiczne. Illeyes wpadł za nim i dał mu surowe lanie.
W następnych dniach, po nocach słychać było wrzaski i piski - kocie walki. Łatek wciąż przegrywał, jednak był  już bliski sukcesu...
Pewnego ciepłego i słonecznego dnia Illeyes i Bury wylegiwali się w trawie, na otwartej przestrzeni. Nagle nawiedził ich Łatek.  Bury zdenerwował się i powstał. Illeyes pomachał ogonem. Wróg zbliżył się. Spłoszony Bury odsunął się od miejsca akcji. Jednak Łatek nie zaatakował, podszedł jeszcze bliżej i stanął nad czarnym kocurem. Koty zaczęły zawodzić. Po chwili Łatek, z najeżoną sierścią i ogonem, odszedł.
Jednak wiedziałam, że te pomiaukiwania miały szczególne znaczenie. Były największym pojedynkiem pomiędzy nimi. Od tej chwili Illeyes nie jest już władcą...
Ciąg dalszy nastąpi.
^Pierwszym władcą kotów osiedlowych był Tygrysek.
~*~
*Illeyes - imię to wymyśliłam ja, w 2007 roku; oznacza "chore oczy", Illeyes miał chore oczy podczas mojego pierwsze spotkania z nim
***
Informacje
- Notka z dnia 27 grudnia 2009 roku, napisana na poprzedniku Perfekcyjnych - Felidae.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz