poniedziałek, 19 sierpnia 2013

66. Światowy Dzień Fotografii


Jak można przeczytać w zakładce "Perfekcyjni" - blog ten jest "zwierzęco-fotograficznym". Czas więc na dygresję, choć wcale nie tak daleką od tematyki kociej. 

Światowy Dzień Fotografii
19 sierpnia 1839 roku - tę datę uznaje się za początek historii fotografii. Sama sztuka malowania światłem przeszła przez ten czas długą drogę. Z okazji tego święta zapomnijmy jednak o cyfrówkach czy lustrzankach i przenieśmy się w czasie... Zapraszam na przegląd kilku kocich fotografii z minionych dwóch stuleci, przedstawiających często równie ciekawych modeli. W końcu ten rodzaj magii najsilniej działa przy oglądaniu starych, nierzadko naznaczonych przez czas zdjęć...

Pumapard
Pierwsze, historyczne zdjęcie, które naprawdę mnie poruszyło. Fotografia została wykonana w 1904 roku. Na zdjęciu przedstawiony został dość osobliwy mieszaniec pumy i lamparta (dokładniej podgatunku indyjskiego). Koniec XIXw. i początek XXw. to bowiem świetny czas dla pumapardów. Na świat przyszły m.in. kocięta w Chicago i miot w ZOO w Hamburgu. 

Tygrys kaspijski
Fotografia została zrobiona jeszcze wcześniej, niż pumaparda powyżej, bo w roku 1899. Bohaterem tym razem jest kot, którego nie zobaczymy już na własne oczy - tygrys kaspijski. Ten ze zdjęcia był mieszkańcem berlińskiego ZOO, słynącego po dziś dzień ze swej kolekcji zwierząt. Ciekawostką może być fakt, że właśnie ta fotografia jest chyba najczęściej używana do ilustrowania tekstów o wymarłym tygrysie kaspijskim. 

Jim Corbett i pantera z Rudraprayag
Zdjęcie wykonane w 1925 roku, w Indiach. Przedstawia słynnego myśliwego (znanego łowcę dzikich, niebezpiecznych kotów) - Jima Corbetta oraz lamparciego ludożercę - panterę z Rudraprayag. Drapieżca przez wiele lat terroryzował mieszkańców okolic Rudraprayag. Sam Jim Corbett był niezwykle ciekawą postacią, ale więcej o nim w innym poście...

Ostatnie polowanie
Fotografia, z roku 1942, dokumentuje ostatnie, indyjskie polowanie z użyciem gepardów. Gepardy, jako najłagodniejsze z dużych kotów, łatwo dawały się wytresować, co wykorzystali ludzie. Koty polowały więc "na zlecenie", specjalizując się w szybkonogiej zwierzynie. Zdjęcie pochodzi z Indii; smaczku dodaje fakt, że już w 1947 roku, czyli zaledwie pięć lat po ostatnich łowach z gepardami, te smukłe koty raz na zawsze zniknęły z tego kraju. 

***
Informacje
- Tekst i fotografia "tytułowa" tygrysicy mojego autorstwa. Zdjęcie zrobiłam w ZOO Warszawa.
- Nowa notatka ukaże się po moim powrocie, czyli... już we wrześniu. Na tym poście zależało mi bardziej, bo chciałam opublikować go już w poprzednim roku, lecz nie miałam ani pomysłu, ani czasu. Na razie zawieszam swoją działalność w blogosferze. Po powrocie odpowiem na wszystkie komentarze z tej jak i poprzedniej notki :). Do napisania!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

65. Duch azerbejdżański


Posłuchaj: James Horner - Jake's first flight (z filmu Avatar)
          W pewnej, leśnej krainie, położonej na zboczach potężnych i wysokich gór, znajdowało się piękne, wręcz magiczne miejsce. Zewsząd tętniło tu życie. Cykady nigdy nie przerywały ogłuszającego koncertu, a wśród labiryntu konarów odzywały się najróżniejsze ptaki, najczęściej gołębie. Ich gruchanie przypominało o ciepłym klimacie oraz o czasie, płynącym tu wolniej niż gdzie indziej. Swój bieg najbardziej spowalniał jednak w sercu dzikiej krainy, które stanowił wodospad - kaskada strumieni wody, uderzających w ostre skały, a następnie tworzących jeden szeroki i wartki potok. Niewielu śmiałkom z ludzkiego świata udawało się dotrzeć tutaj, więc dzika przyroda upodobała sobie ów leśny zakątek.
          Późnym popołudniem złote promienie słońca z trudem przebijały się przez rozłożyste, zielone korony drzew, wysokich i niskich. Życie pozostawało w stanie spoczynku, rozkoszując się ciepłem.
          Nagle coś poruszyło się między szczupłymi pniami. Długi ogon zadrgał wśród zielonych krzewów. Po dnie lasu poniósł się dźwięk zgniatanych suchych liści. Perspektywa schłodzenia się nad wodą zachęciła jednego z najdzikszych mieszkańców tych rejonów do przyjścia nad wodospad. Raz jeszcze pośród gałązek mignął wzór dużych, lamparcich rozet i na scenę wkroczył nieuchwytny drapieżca - lampart perski (Panthera pardus saxicolor). Pewność siebie wręcz biła od niego, ale tajemniczy tryb życia i jasne, piaskowe futro upodabniały go raczej do ducha, niż zwykłego zwierzęcia. Cicho podszedł do strumienia. Nachylił się i wyciągnął ogromny pysk w kierunku rwącej wody. Futro pokryte ciemnymi plamami doskonale maskowało go pośród suchych, złoto-brązowych liści. Szaro-zielone oczy rozglądały się po okolicy. Nieuchwytny długo nie zagrzał tu miejsca. Tylnymi łapami wybił się z miękkiej ziemi i elegancko wskoczył na ciemnoszarą, wilgotną skałę pośrodku potoku. Obejrzał się za siebie, delikatnie wyszczerzając kły, po czym wykonał kilka mniejszych susów i ponownie znalazł się na stałym gruncie. Dostojnym krokiem, po cichu, oddalił się z oazy, zabierając kawałek magii ze sobą.


Ten kot oraz jego 800-1300 pobratymców przemierzają dziś niezdobyte i dzikie ogromne góry, trawiaste stepy, przemykają wśród konarów leżących na dnie leśnych dolin oraz górskich lasów, nigdy nie zapuszczając się w okolice miast. Nie lubią miejsc, gdzie śnieg przedłuża swe królowanie, choć nierzadko skazane są na znoszenie niskich temperatur. Krótkie, gęste futro pozwala im przetrwać te trudne dni i przy tym dobrze się maskować.
W całym lamparcim rodzie odznaczają się jednak rozmiarami - nigdzie na świecie nie rodzą się pantery tak duże i okazałe, jak właśnie we wschodniej Azji. W antycznym języku łacińskim ich nazwa (P.p. saxicolor) znaczy tyle, co "barwa skały" (saxum,-i - skała; colorcoloris - barwa), co nawiązuje do malunku sierści - na jasnopłowym tle znajdują się ciemne, słabo kontrastujące* rozety.

^Lamparcica perska
Wyśmienici łowcy czają się pośród skał, gęstych krzewów czy kęp traw, wyczekując tego jedynego momentu, gdy mogą dopaść ofiarę znienacka. W polowaniu nie są bardzo wybredne, lecz wolą zdobycz większą, która może zapewnić im przeżycie przez parę dni. Regionalnymi przysmakami są więc koziorożce kaukaskie, kozy bezoarowe (Capra aegagrus aegagrus) oraz dżejrany*. Sporadycznie zdarzają się waleczniejsze koty, które nie boją się ataku nawet na o wiele pokaźniejsze osły azjatyckie (onagery). Nie pogardzą oczywiście mniejszą zwierzyną jak zające tudzież inne drapieżne - lisy czy ulubione przez cały lamparci ród psy.
Pantery irańskie szczególnie zasmakowały w mięsie dzikich kóz i owiec.

Podsumowanie
- Największy podgatunek lamparta.
- Zasiedla góry do wysokości 3,800 metrów nad poziomem morza.
- Najwięcej osobników występuje w Iranie (stąd jego angielska nazwa "iranian leopard"). Zasiedla także Afganistan, Armenię, Azerbejdżan*, Turkmenistan, Gruzję, Turcję i rosyjski północnokaukaski region ekonomiczny (w ostatnich trzech stanowiskach wciąż jest ogromną rzadkością).
- Zagrożony wymarciem.
- W Polsce możesz go zobaczyć w płockim i gdańskim ZOO.


^Lampart perski
__________
* "słabo kontrastujące rozety" - w porównaniu do innych podgatunków lamparta;
* dżejran - gatunek gazeli;
* Pewien park narodowy Azerbejdżanu był jedną z inspiracji inspiracji do napisania krótkiego, wstępnego "opowiadanka";
***
Bibliografia:
W "liczbach" (waga, wysokość itd.), występowaniu, środowisku, a także w innych pomniejszych faktach (np. sierść):
- Arkive.org/Persian leopard
- Savingcatsanddogs.org/species/persian-leopards/
- Wikipedia.org/Persian leopard
- tabliczka informacyjna płockiego ZOO
+ Dwa słowniki łacińsko-polskie do zbadania znaczenia nazwy naukowej P. pardus saxicolor.
***
Informacje
- Tekst i zdjęcia mojego autorstwa. Fotografie wykonane w płockim ZOO.
- Wracam do świata blogosfery! Co prawda, tylko na parę dni, ale powoli, powoli zacznę wszystko ogarniać ;)...
Pozdrawiam!