piątek, 15 czerwca 2012

15. Silniejszy wygrywa

O konkurencji
Niewątpliwie koty to potężni łowcy. I nie ważne, czy mówimy tu o muskularnych lwach, smukłych panterach, czy też małym kocie argentyńskim. Każdy ma w sobie siłę drapieżcy. Nic dziwnego, że zdarza nam zastanawiać się, co stałoby się podczas spotkania tygrysa z panterą albo geparda z serwalem lub które z nich jest silniejsze. 
Odpowiedź jest zwykle jedna i ta sama: silniejszy będzie starał się wyeliminować słabszego. Dlaczego?

Zabójcy
Duszne, parne popołudnie w afrykańskim buszu. Stara lamparcica właśnie wróciła z nieudanego polowania. Wcześniej odczuwała jedynie pustkę w brzuchu, ale teraz była także niemiłosierne zmęczona. Ignorując okrzyki pawianów i pochrząkiwania antylop, ułożyła się w krzakach. Kości miała już nie te, a stare blizny dawały o sobie znać. Również zmysły z biegiem lat stępiły się. Nic więc dziwnego, że samica nie zwróciła uwagi na zaostrzenie okrzyków ostrzegawczych zwierzyny. Nie usłyszała także dźwięku łamanych gałązek i szelestu trawy, które powodowały ogromne łapy. Na scenę wyłoniła się grupa kilku lwów. Dostrzegły zamieszanie i bardzo chciały się dowiedzieć, co je spowodowało. Ich bystre oczy szybko dojrzały wypoczywającą starą lamparcicę. Atmosfera stała się napięta, choć lampart nawet nie domyślał się, w jakiej sytuacji właśnie się znalazł. Wszystko zależało teraz od lwów. Mogły zignorować panterę i same udać się na łowy. Wszystko wskazywało jednak, że ciąg zdarzeń potoczy się zupełnie inaczej. Bursztynowe oczy błysnęły w świetle słońca. Trójka lwów zdecydowanie ruszyła w stronę cętkowanego kota. Ich kroki stawały się coraz szybsze, aż w końcu przypuściły gwałtowny atak. Lamparcica zauważyła je zbyt późno. Rzuciła się do ucieczki, ale ciało zawiodło ją... Po raz ostatni. Jedna z lwic chwyciła ją za plecy, a druga podeszła od przodu. Lamparcica broniła się. Ostrymi pazurami zahaczała o grubą, lwią skórę. Wkrótce dołączył się jednak czarnogrzywy, potężny lew. Zacisnąwszy swe potężne szczęki na jej szyi, zakończył makabrę. Ostatni ryk, ostatnie warknięcie i było po wszystkim. Ciało lamparcicy, zakrwawione, tonęło w złotym morzu traw. Zabite przez lwy.

^Lampart cejloński

Na afrykańskiej sawannie żyje mnóstwo zwierząt. Wśród nich różnego rodzaju koty - wielkie i małe, silniejsze i słabsze.
Największym, lądowym drapieżnikiem Afryki jest lew. Oczywiste jest, że kiedyś dojdzie do spotkania, np. lwa z panterą. Co się wydarzy? Ano, jak to w historyjce - pogoń, atak, śmierć słabszego - czyli w tym wypadku lamparta. 
Role odwrócą się dopiero, gdy to masywny leopard spotka na swej drodze słabszego przeciwnika - geparda, serwala, karakala czy kota nubijskiego.
W imię zasady, którą pewnie zdążyliście już przyuważyć, gepard z kolei zaatakuje mniejsze od siebie koty, natomiast owe mniejsze będą walczyć między sobą. 
Taka sama sytuacja zaistnieje w Azji. Tygrys bez skrupułów rzuci się na lamparta a lampart na chausa. Co ciekawe, sporadycznie zdarzają się przypadki, kiedy tygrys po zamordowaniu konsumuje swoją nietypową "ofiarę".

Przedstawiciele Felinae* rzadziej wchodzą sobie w drogę, niż ich więksi kuzyni, chociaż karakale (w szczególności samce) wykorzystają każdą okazję, by wyeliminować konkurencję, w postaci kota nubijskiego - na przykład. 
U nas w Polsce również nie jest zbyt wesoło. Żbiki żyją w wiecznym zagrożeniu ataku. Kto jest "agresorem"? Nasz ryś.
Warto bowiem wiedzieć, że takie dziwne, a wręcz okrutne zachowanie ma swoje podłoże w pewnym fakcie, mówiącym o tym, iż zwierząt rodzi się więcej, niż środowisko jest w stanie wyżywić... 

^Dwa serwale - przykład konkurencji wewnątrzgatunkowej.
Ludzi od zawsze intrygowało to dziwne zachowanie. Zastanawiali się, dlaczego lew nie może przejść obok geparda, ignorując go, tylko musi go zaatakować i zabić.  I nie myślcie sobie - nie jest to jakaś anomalia! To zjawisko nazywa się mądrze konkurencją, która z kolei dzieli się na międzygatunkową i wewnątrzgatunkową*. Tak więc, jeśli środowisko nie może wyżywić każdego stworzenia, jakie się urodzi, każda potencjalna ofiara jest na wagę złota... I nagle pojawiają się dwa gatunki drapieżników żywiących się tym samym rodzajem pokarmu, jak lew i lampart właśnie. Każde ze stworzeń ma na uwadze przetrwanie swoje i swoich młodych. Kiedy lew dostrzega małe pantery albo gepardy, widzi w nich konkurencję. Ten sam obraz maluje się w oczach lamparta, gdy patrzy na lwiątka. To trochę jak wbudowany mechanizm - muszę zabić mojego konkurenta. Musi wygrać najlepszy. Konflikt jest więc nieunikniony. Podobnie i zabójstwo staje się tylko kwestią czasu.

Kwestia konkurencji jest jednak tematem-rzeką, w rezultacie mogę zacząć pisać o niesamowitych zdolnościach pantery, dzięki którym jest nadal z nami na tym świecie i nie daje się większemu lwu. Nie omieszkam oczywiście tego opisać, ale... może w innym poście.

^Młody, ziewający ocelot

Klimaty amerykańskie
Wszystko zmienia się w Ameryce Południowej. Tam żyje wyjątek od reguły - jaguar! Co prawda, zabija on oceloty, margaje czy też *oncille (jeśli mu się "nawiną"), jednak oszczędza... pumy. Na terenach, gdzie żyją oba te gatunki, zwykle panuje następująca zasada: puma na ofiary wybiera tylko mniejsze zwierzęta, natomiast jaguar zabija te większe. Koty, trzymając się tej dziwnej, lecz jakże prostej reguły, nie wchodzą sobie w drogę i mogą egzystować sobie w spokoju.

^Jaguar
***
Informacje
- Notka z dnia 8.01.2010r. napisana jeszcze na Felidae - poprzedniku Perfekcyjnych.
- Zdjęcia wykonałam w: ZOO Warszawa oraz w ZOO Kraków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz