Opowieść o Illeyes'ie
Illeyes* to czarny, bezdomny
kocur. Urodził się w 2005 roku. Po raz pierwszy zobaczyłam go jako chore
kociątko. Opiekowała się nim sekretarka z poprzedniej opowieści.
W 2007 roku dużo się zmieniło.
Illeyes wydoroślał.
Właśnie wtedy postanowiłam
spisać Kronikę Dzikich Kotów z Miasta. Niemal każdego cieplejszego dnia
obserwowałam koty z balkonu. Władcą był jeszcze Jaguaruś, lecz Illeyes'a często
widywałam. Lubił przebywać z Jaguarusiem. Oba samce przyjaźniły się i ceniły
swoje towarzystwo. Jednak w 2008 roku nastąpiła rewolucja, która zmieniła życie
Illeyes'a, na zawsze.
^Koty z mojej okolicy lubiły zapuszczać się do pobliskiego, rozległego lasu.
*
Lato 2008 roku. Przestałam
widywać Jaguarusia. Po prostu znikł. Za to przywódcą kotów osiedlowych został
jego przyjaciel - Illeyes. Przed nim nowe możliwości i wyzwania...
Czarny kocur o chorych oczach
podołał zadaniu i przyporządkował sobie resztę członków grupy. Wyzwaniem były
niepokorne, młode samce. Mimo to, za każdym razem gdy
"podskakiwały", Illeyes dawał im srogą nauczkę.
Wystarczyła najdrobniejsza
pomyłka aby sprowokować króla do ataku. Na przykład, raz obserwowałam taką oto
sytuację:
Illeyes i Gold (rudo-biały,
młodociany kocur) biegli do właścicielki. Nagle Gold wysunął się na
prowadzenie. Illeyes przyspieszył i rzucił się na kocura. Koty robiły
śmiertelne fikołki po ziemi niczym akrobaci. Walka była bardzo zażarta.
Oczywiście przegrał Gold. Illeyes był w kwiecie wieku.
Nie wiem dlaczego, ale królowie
grupy kotów mają niezwykłe tradycje. Zauważyłam, że zazwyczaj nowym królem
zostaje przyjaciel dawnego monarchy. W tym przypadku, Illeyes znalazł sobie
dość tchórzliwego i płochliwego kompana - Burego. Nie był to zbyt dobry
kandydat na władcę.
^Czyżby był to Illeyes?
*
Ten wielki kot był
prawdopodbnie ojcem Katrina. Był to biało-bury kocur. Jego matkę nazywałam
Księżną.
Illeyesa
często obserwowałam ze wspomnianą kotką, nawet jak już stracił władzę.
Stracił? Niestety tak. Już nie jest panem, a zaczęło się to wszystko pod koniec
lata 2009 roku...
Pewnego dnia byłam świadkiem czegoś
niesamowitego.
Na scenie byli widoczni Illeyes
i Bury. Potem pojawił się Łatek - biały kot w bure łatki. Był nowym mieszkańcem
osiedla, ale nie słabym. Biła od niego witalność i młodość. Natomiast Illeyes
przeżył już swoje czasy, choć wciąż budził strach wśród kotów.
Gdy Łatek popełnił zły ruch,
Illeyes zaatakował. Rozpoczęła się wielka pogoń. Łatek stchórzył, lecz nie było
odwrotu. Kocur wbiegł pod samochód i tam się zatrzymał. To było dobre miejsce
strategiczne. Illeyes wpadł za nim i dał mu surowe lanie.
W następnych dniach, po nocach
słychać było wrzaski i piski - kocie walki. Łatek wciąż przegrywał, jednak
był już bliski sukcesu...
Pewnego ciepłego i
słonecznego dnia Illeyes i Bury wylegiwali się w trawie, na otwartej
przestrzeni. Nagle nawiedził ich Łatek. Bury zdenerwował się i
powstał. Illeyes pomachał ogonem. Wróg zbliżył się. Spłoszony Bury odsunął
się od miejsca akcji. Jednak Łatek nie zaatakował, podszedł jeszcze bliżej i
stanął nad czarnym kocurem. Koty zaczęły zawodzić. Po chwili Łatek, z
najeżoną sierścią i ogonem, odszedł.
Jednak wiedziałam, że te
pomiaukiwania miały szczególne znaczenie. Były największym pojedynkiem pomiędzy
nimi. Od tej chwili Illeyes nie jest już władcą...
Ciąg dalszy nastąpi.
^Pierwszym władcą kotów osiedlowych był Tygrysek.
~*~
*Illeyes - imię to wymyśliłam
ja, w 2007 roku; oznacza "chore oczy", Illeyes miał chore oczy
podczas mojego pierwsze spotkania z nim
***
Informacje
- Notka z dnia 27 grudnia 2009 roku, napisana na poprzedniku Perfekcyjnych - Felidae.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz