~*~
Kot argentyński to gatunek dzikiego kota, o skrytym i tajemniczym
charakterze. Jest bajecznie ubarwiony. Niczym u geparda, jego ciało pokryte
jest drobniutkimi cętkami. Na pyszczku można podziwiać, jakby namalowane
pędzelkiem, paski. Ten niesamowity wzór sprawia, że można być jeden metr od
zwierzęcia i go nie zauważyć.
~*~
22 listopad 2009
Dwudziestego drugiego listopada ponownie byłam w ogrodzie i...
ponownie mogłam nacieszyć oczy widokiem kotów argentyńskich. Kociaki rosną jak
na drożdżach.
^Nie ma to jak dobra zabawa!
Pogoda nie była zbyt przyjemna. Pod koniec poprzedniej wizyty
przynajmniej rozpogodziło się i zaczęło świecić słońce. Dzisiaj o życiodajnych promieniach można było jedynie pomarzyć. Szare chmury przysnuły
niebo grubą warstwą. Dobrze, że przynajmniej nie padało...
^Jeden z kociaków przed skokiem na drzewo.
Nieciekawa aura nie przeszkodziła kociakom w wyjściu na swój
zewnętrzny wybieg. Postanowiły spędzić ten dzień na świeżym powietrzu.
Dokazywały się w najlepsze. Miały do dyspozycji kępki traw,
kłody i inne kryjówki. Nad ich bezpieczeństwem czuwała uważna matka. Kocicy nie
za bardzo podobał się pomysł spędzania tego dnia na dworze i
"namawiała" kociaki do wejścia do "kociego domku". Pierwszy
raz usłyszałam tak dziwny dźwięk! Nie można go opisać. Coś jakby zmodyfikowane
miauczenie kota, choć chyba bardziej przypominało głos ptaka.
Starania matki i reakcje kociąt były naprawdę... Ciekawe. Młode na chwilę podchodziły do mamy, jednak kiedy kotka już chciała
wprowadzić je do domku, zwiewały.
^Ostrożność dla matki to podstawa!
Potrafiły bawić się dosłownie wszystkim - patykami, liśćmi,
kamykami. Uwielbiały wspinać się po konarach oraz urządzać na siebie (oraz
matkę) zasadzki. Były niesłychanie szybkie i zwinne!
Dopiero pod koniec mojej obserwacji, dorosłej kocicy udało się
wprowadzić młode do domku. Po długiej i wyczerpującej zabawie w "kocim
mieszkanku", kocięta postanowiły uciąć sobie drzemkę.
To był kolejny niesamowity dzień!
***
Informacje
- Notka z dnia 28.01.2010r., napisana jeszcze na Felidae (poprzednik Perfekcyjnych).
- Zdjęcia robiłam w warszawskim ZOO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz