Kocia Kronika
3 stycznia 2010
Tego dnia niebo zasnute było szarymi, ciężkimi chmurami. Nastrój "poprawiał" delikatnie prószący śnieg. Z tego
powodu, większość kotów wolała pozostać w swoich kryjówkach. Nawet irbisy, inaczej pantery śnieżne (!), dzisiaj wtuliły się w siebie i drzemały. Jedynie lwy, koty z
Afryki, postanowiły trochę poharcować.
Może to wydawać się dziwne, ale
ciepłolubne drapieżniki z sawann wcale nie przejęły się niskimi temperaturami i
śnieżycami. Wręcz przeciwnie. Dwaj bracia - Zulus i Amor, dokazywali
wśród śniegów. Nawet samica Rose postanowiła wyjść na spacer.
^Bracia - starszy Zulus oraz młodszy Amor, podczas polowania na matkę - Rose.
W styczniu Zulus skończył rok i siedem miesięcy, natomiast Amor
miał 11 miesięcy. Widać znaczną różnicę wiekową, ale to nie przeszkadzało
braciom w wspólnych zabawach.
Na zdjęciu powyżej bracia
zastawiają zasadzkę na matkę - Rose. Niestety, lwica zauważyła niesforne młode
i z "łowów" nic nie wyszło.
Rose okrążyła wybieg. Nie była
wcale zachwycona padającym śniegiem.
Tymczasem Zulus postanowił
zaszarżować na ojca. Amor został sam, lecz szybko znalazł sobie zajęcie.
Podbiegł do matki i zaczął bawić się z nią w "polowanie". Samicy
wcale się to nie spodobało. W przeciwieństwie do ojca, synów "trzymała
krótko". Nie pozwalała sobie na gryzienie w plecy.
Jednak na tym nie skończyły się lwie swawole.
Rose udało się
"uciec", a Amor ponownie pozostał sam. Ten kociak nie może usiedzieć
na miejscu.
Tuż obok Amora przechodził
ojciec - majestatyczny Dukat. Doszło do małej utarczki, z której syn wycofał
się podkulony z położonymi do tyłu uszami. Dukat przeszedł koło swej
"małżonki" Rose, która siedziała na "lwiej górce". Chwilę
później ojca napadł Zulus. Młody kot skierował się ku swojemu bratu. Amor
zamierzał wejść na pagórek, gdzie dalej siedziała matka. Jednak jego duży
wysiłek (górka była najwyraźniej oblodzona) poszedł na marne. Zulus objął go
łapami i przewrócił.
^Amor i Zulus podczas wspólnej zabawy.
Dukat zmierzał wprost na swoich synów. Oczy młodych kotów uważnie
obserwowały jego ruchy. W końcu młodszy lewek nie wytrzymał i skoczył
"obejmując" ojca swymi łapami. Leżał już na ziemi, ale dalej opornie
trzymał Dukata za szyję. Dorosły samiec zdołał się uwolnić i odszedł od
"młodzieży". Amor i Zulus postanowili pobawić się chwilę w
"śnieżne walki".
Młode koty rozpierała energia. Amorowi
w końcu udało sie dostać na "lwie wzgórze" i to bez
"pomocy" brata. Lewek położył się obok matki, ale ta zaraz potem
odeszła. Jej miejsce zajął Zulus.
Ten dzień był bardzo udany dla
rodziny lwów. Śnieg i mróz nie przeszkadzały im w spacerach i zabawach.
Obserwacja pozwoliła mi na oderwanie się, choć na trochę, od szarego świata.
^Rose
***
Informacje
- Notka z dnia 6.03.2010r., napisana jeszcze na blogu Felidae - poprzedniku Perfekcyjnych.
- Fotografie wykonałam w warszawskim ZOO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz