Kocia Kronika
26 kwietnia 2012r.
Wiosna... Zewsząd bije oszałamiająca zieleń. Kolorowy dywan natury ciągnie się przez większą część ogrodu. Jego głównymi motywami są żółte mlecze i białe stokrotki.
Wiosna... Zewsząd bije oszałamiająca zieleń. Kolorowy dywan natury ciągnie się przez większą część ogrodu. Jego głównymi motywami są żółte mlecze i białe stokrotki.
^Krakus
26 kwietnia należał do słonecznych i ciepłych dni. Ładna pogoda
zachęciła do aktywności sporo zwierząt, na przykład: gibony, wilki grzywiaste
i... irbisy. A raczej irbisa, samca Krakusa. Wielki kot spacerował po wybiegu,
co zwykle robi jego partnerka, Nadaam. Jednak jej nigdzie nie było. Co ciekawe,
wejście do domku panter śnieżnych, od strony dużego wybiegu, było zamknięte. Po chwili Krakus skończył obchód i wskoczył na ulubioną, drewnianą "półkę". Tam ułożył się wygodnie i zasnął.
^Jaguar Kali podchodzący do szyby.
Popołudnie, około godziny trzynastej. Kali, cętkowany samiec,
wygrzewał się w promieniach słońca. Po chwili powstał i podszedł do oglądającej
go widowni. Myślałam, że za moment odejdzie, by dalej drzemać sobie w cieple
dnia, ale Kali stanął i zaczął się bacznie przyglądać. Cóż było na co, bo nawet
paw ze swoim barwnym ogonem, wypadał przy tej grupie słabo. Kolorowe bluzki,
czarne, błyszczące rzeczy, okularki, a dodatkowo małe, ciekawskie dzieci, niemogące
usiedzieć na miejscu. Kali patrzył na zwiedzających z czystym zainteresowaniem.
Pierwszy raz zaobserwowałam u niego podobne zachowanie. Zwykle albo się
wylegiwał, albo krążył w tą i z powrotem. Kiedy wreszcie tłum przestał go
interesować, wrócił do punktu wyjścia.
^Karakal
Temperatura była coraz wyższa, dlatego bardzo zdziwił mnie widok
aktywnych małych kotów. Trzy serwale i karakal* nadal mieszkają w starej
lamparciarni, a po śmierci jej prawowitej właścicielki - Bartje, zawładnęły wszystkimi
klatkami. Jednak w rzeczywistości, każdy kot ma do dyspozycji średnio jeden
boks. Być może natura samotnika wzięła górę i drapieżniki zaczęły być
agresywne? Takie zachowanie udało mi się sfilmować, gdy zwierzęta żyły jeszcze
wspólnie.
Karakal chwilę pospacerował po piaszczystym dnie klatki, a
następnie z gracją wspiął się na drewnianą "półkę" w kształcie
koła.
^Lwica Sofia
Około piętnastej znowu byłam przy kotach, tym razem obok lwów. Ogromnym
zaskoczeniem było dla mnie ujrzenie Sofii - skonfiskowanej lwicy, pochodzącej z
Belgii, której nie widziałam od bardzo długiego czasu. Bardzo się zmieniła -
urosła i stała się o wiele spokojniejsza. Jeszcze kilka miesięcy temu bawiłaby
się, a dziś zachowywała się niczym prawdziwa, lwia dama. Wygodnie ułożyła się
na betonowej skale i obserwowała zwiedzających. Nie tylko ona przeszła
metamorfozę.
^Amor wśród mleczy.
Na sąsiednim wybiegu mieszkają inne lwy: dorosły samiec Dukat i jeden z
jego synów (przypuszczam, że Amor). Dorastające lwiątko stało się młodym lwem.
Wielki kot zrobił się masywniejszy i potężniejszy, urosła mu także mała grzywa.
No i od tej pory nie będzie już nazywany lwicą...
^Jeden z braci
Późne popołudnie i jaguary. Trójka młodocianych samców postanowiła
pospacerować po wybiegu. Niemal natychmiast zebrał się tłum zwiedzających. Mnie
jednak najbardziej zastanowił brak Beaty - matki Atosa, Aramisa i
Awatara.
Bracia nieźle wyrośli.
Mieli już grubo ponad rok i pewnie niedługo opuszczą Warszawę. Dwójka z nich ma
trafić do Borysewa. Mam nadzieję, że pojedzie tam też mój ulubieniec -
najjaśniejszy z trójki, z wyrazem wiecznego spokoju na pysku. To też najłatwiej
rozpoznawalny kot z rodziny (z wyjątkiem Kalego). Pozostałe samce można
rozróżnić po ułożeniu białych wąsów.
^Ziewający jaguar
Tymczasem Kalego ponownie przyłapałam na przyglądaniu się zwiedzającym.
Naprawdę zastanawiające. Podczas moich wcześniejszych wizyt, trudnością było
zrobienie mu portretu. Dziś był nawet za blisko i aparat nie potrafił ustawić
ostrości! Ku uciesze gapiów, drapieżca zbliżył swój wielki pysk do szyby (swoją
drogą, dopiero teraz można dostrzec stuprocentową potęgę jaguara). Jeden z
rodziców "odpowiedział" na ruch kota, zbliżając swoje dziecko do
drapieżcy. Dziecko wyciągnęło rączkę, najwyraźniej chcąc dotknąć Kalego. Lecz
jaguar, czując, że przekroczono granicę, obnażył swe kły. Na dziecku nie
zrobiło to wielkiego wrażenia, więc Kali zmuszony był powtórzyć ten gest. W
końcu cofnął się, jednak by wkrótce powrócić.
^Nadaam
Na samym końcu ponownie odwiedziliśmy pantery śnieżne. Ku mojemu
zdziwieniu, pokazała się Nadaam. Jednak wiosna to nie tylko piękna, słoneczna
pogoda...
***
Informacje
- Notka z dnia 6.07.2011r., napisana jeszcze na blogu Felidae - poprzedniku Perfekcyjnych. Zdjęcia wykonałam w warszawskim ZOO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz