Czarna
lekarka
U moich kuzynek, na wsi, żyje pewna kotka. Jest prawie cała
czarna, ma tylko jedną białą plamkę na piersi. Zwie się Czarna.
Czarna - dzika i nieufna, boi się ludzi. Na szczęście nie
jest agresywna i gdy bierze się ją na ręcę, nie wyrywa się, ani nie tarmosi;
nawet zaczyna mruczeć. I tak mruczy, mruczy, mruczy... Przestaje dopiero wtedy,
kiedy ludzka ręka nie dotyka już jej futerka.
Pewnego dnia wstałam wyjątkowo zła, a moja kuzynka jak
zawsze chodziła krok w krok za mną. Jeszcze wczoraj by mnie to nie wkurzało,
lecz teraz doprowadzało do "białej gorączki". Jednak, gdybym na nią
fuknęła, na pewno by się obraziła. Co więc zrobić?
- Czy mogłabyś mnie zostawić na chwilkę samą? Przepraszam, ale
muszę chwilę pobyć sama - powiedziałam, ledwo opanowując nerwy.
- Dobrze - odpowiedziała, jak zwykle wesołym głosem.
- Za chwilę wrócę do ciebie! - krzyknęłam do odchodzącej
dziewczynki.
Usiadłam na wygodnej, żółtej huśtawce. Dalej nie czułam się
dobrze. Po chwili zauważyłam drobną i niemiłosiernie chudą kotkę - Czarną.
"Miauknęła" do mnie, a ja wzięłam ją na ręce. Razem usiadłyśmy.
Zwierzaka położyłam na kolana i zaczęłam delikatnie łaskać po łebku. Czarna ułożyła
się wygodnie, przymknęła swe żółte oczy i poczęła mruczeć. Nagle cała złość
znikła. Delektowałam się śpiewem ptaków i szumem wiatru. Wewnątrz zapanowała
radość. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, a Czarna mruczała i mruczała...
Wróciła kuzynka - rozpromieniona, z resztą jak zwykle. Tym
razem i ja miałam ochotę do śmiechu...
Informacje
- Notka, z dnia 28.11.2009r., pochodzi z Felidae (poprzednika Perfekta)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz