Posłuchaj: James Horner - Jake's first flight (z filmu Avatar)
W pewnej, leśnej krainie, położonej na zboczach potężnych i wysokich gór, znajdowało się piękne, wręcz magiczne miejsce. Zewsząd tętniło tu życie. Cykady nigdy nie przerywały ogłuszającego koncertu, a wśród labiryntu konarów odzywały się najróżniejsze ptaki, najczęściej gołębie. Ich gruchanie przypominało o ciepłym klimacie oraz o czasie, płynącym tu wolniej niż gdzie indziej. Swój bieg najbardziej spowalniał jednak w sercu dzikiej krainy, które stanowił wodospad - kaskada strumieni wody, uderzających w ostre skały, a następnie tworzących jeden szeroki i wartki potok. Niewielu śmiałkom z ludzkiego świata udawało się dotrzeć tutaj, więc dzika przyroda upodobała sobie ów leśny zakątek.
Późnym popołudniem złote promienie słońca z trudem przebijały się przez rozłożyste, zielone korony drzew, wysokich i niskich. Życie pozostawało w stanie spoczynku, rozkoszując się ciepłem.
Nagle coś poruszyło się między szczupłymi pniami. Długi ogon zadrgał wśród zielonych krzewów. Po dnie lasu poniósł się dźwięk zgniatanych suchych liści. Perspektywa schłodzenia się nad wodą zachęciła jednego z najdzikszych mieszkańców tych rejonów do przyjścia nad wodospad. Raz jeszcze pośród gałązek mignął wzór dużych, lamparcich rozet i na scenę wkroczył nieuchwytny drapieżca - lampart perski (Panthera pardus saxicolor). Pewność siebie wręcz biła od niego, ale tajemniczy tryb życia i jasne, piaskowe futro upodabniały go raczej do ducha, niż zwykłego zwierzęcia. Cicho podszedł do strumienia. Nachylił się i wyciągnął ogromny pysk w kierunku rwącej wody. Futro pokryte ciemnymi plamami doskonale maskowało go pośród suchych, złoto-brązowych liści. Szaro-zielone oczy rozglądały się po okolicy. Nieuchwytny długo nie zagrzał tu miejsca. Tylnymi łapami wybił się z miękkiej ziemi i elegancko wskoczył na ciemnoszarą, wilgotną skałę pośrodku potoku. Obejrzał się za siebie, delikatnie wyszczerzając kły, po czym wykonał kilka mniejszych susów i ponownie znalazł się na stałym gruncie. Dostojnym krokiem, po cichu, oddalił się z oazy, zabierając kawałek magii ze sobą.
Ten kot oraz jego 800-1300 pobratymców przemierzają dziś niezdobyte i dzikie ogromne góry, trawiaste stepy, przemykają wśród konarów leżących na dnie leśnych dolin oraz górskich lasów, nigdy nie zapuszczając się w okolice miast. Nie lubią miejsc, gdzie śnieg przedłuża swe królowanie, choć nierzadko skazane są na znoszenie niskich temperatur. Krótkie, gęste futro pozwala im przetrwać te trudne dni i przy tym dobrze się maskować.
W całym lamparcim rodzie odznaczają się jednak rozmiarami - nigdzie na świecie nie rodzą się pantery tak duże i okazałe, jak właśnie we wschodniej Azji. W antycznym języku łacińskim ich nazwa (P.p. saxicolor) znaczy tyle, co "barwa skały" (saxum,-i - skała; color, coloris - barwa), co nawiązuje do malunku sierści - na jasnopłowym tle znajdują się ciemne, słabo kontrastujące* rozety.
^Lamparcica perska
Wyśmienici łowcy czają się pośród skał, gęstych krzewów czy kęp traw, wyczekując tego jedynego momentu, gdy mogą dopaść ofiarę znienacka. W polowaniu nie są bardzo wybredne, lecz wolą zdobycz większą, która może zapewnić im przeżycie przez parę dni. Regionalnymi przysmakami są więc koziorożce kaukaskie, kozy bezoarowe (Capra aegagrus aegagrus) oraz dżejrany*. Sporadycznie zdarzają się waleczniejsze koty, które nie boją się ataku nawet na o wiele pokaźniejsze osły azjatyckie (onagery). Nie pogardzą oczywiście mniejszą zwierzyną jak zające tudzież inne drapieżne - lisy czy ulubione przez cały lamparci ród psy.Pantery irańskie szczególnie zasmakowały w mięsie dzikich kóz i owiec.
Podsumowanie
- Największy podgatunek lamparta.
- Zasiedla góry do wysokości 3,800 metrów nad poziomem morza.
- Najwięcej osobników występuje w Iranie (stąd jego angielska nazwa "iranian leopard"). Zasiedla także Afganistan, Armenię, Azerbejdżan*, Turkmenistan, Gruzję, Turcję i rosyjski północnokaukaski region ekonomiczny (w ostatnich trzech stanowiskach wciąż jest ogromną rzadkością).
- Zagrożony wymarciem.
- W Polsce możesz go zobaczyć w płockim i gdańskim ZOO.
^Lampart perski
* "słabo kontrastujące rozety" - w porównaniu do innych podgatunków lamparta;
* dżejran - gatunek gazeli;
* Pewien park narodowy Azerbejdżanu był jedną z inspiracji inspiracji do napisania krótkiego, wstępnego "opowiadanka";
***
Bibliografia:
W "liczbach" (waga, wysokość itd.), występowaniu, środowisku, a także w innych pomniejszych faktach (np. sierść):
- Arkive.org/Persian leopard
- Savingcatsanddogs.org/species/persian-leopards/
- Wikipedia.org/Persian leopard
- tabliczka informacyjna płockiego ZOO
+ Dwa słowniki łacińsko-polskie do zbadania znaczenia nazwy naukowej P. pardus saxicolor.
***
Informacje
- Tekst i zdjęcia mojego autorstwa. Fotografie wykonane w płockim ZOO.
- Wracam do świata blogosfery! Co prawda, tylko na parę dni, ale powoli, powoli zacznę wszystko ogarniać ;)...
Pozdrawiam!
ciekawy opis. piękne zwierze:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D. A zwierzę piękne, największe wrażenie robi widziane na żywo, nawet jeśli tylko w ogrodzie zoologicznym - ogromne cielsko poruszające się z równie wielką gracją po kamieniach i konarach...
UsuńPerfekcyjny i malowniczy opis. profesjonalność i lekkość opisu - tak jak ten lampart.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :D!
UsuńCieszę się, że wróciłaś. I jak zwykle z ciekawym zwierzakiem i opisem :) Uwielbiam czytać twoje "opowiadania". Mają taki jakiś wyjątkowy klimat.
OdpowiedzUsuńZdjęcia przepiękne. Nie wiem jak można robić takie zdjęcia przez pewnie zakratowany wybieg... A lampart perski urzeka swoim urokiem. Ma prześliczne oczy i futro.
Pozdrawiam i zapraszam do Krainy Dzikich Zwierząt :)
Dziękuję za wszystkie słowa! :D Są naprawdę jak balsam, chce się pisać ;).
UsuńCo do fotografii, to nie jest tak źle. Szczerze mówiąc, wolę fotografować przez siatkę, niż przez szyby xd. Swoją drogą, z chęcią podzielę się wiedzą a propos fotografowania w ogrodach zoologicznych :>.
To prawda, jest niesamowity. Chociaż dla mnie piękniejszy jest jeszcze lampart cejloński, o którym wkrótce postaram się napisać coś więcej :3.
Wpadnę, z chęcią :D.
"cane de pastore maremmano-abruzzese" jeśli Ci to nic nie mówi, koniecznie zajrzyj :))
OdpowiedzUsuńhttp://chartykas.blog.onet.pl
Neva, łobuzie! Gdzież Ty tak często znikasz? <3 ahc, ach, ach, biorę się za czytanie :D
OdpowiedzUsuńCo, gdzie jak? W gdańskim zoo? Jesteś pewna? Bo ja naprawdę nie pamiętam, żeby tam były pantery :O Pamiętam, że jest jeden dźwiedź, jest tygrys, ale pantera? :O A niem, przepraszam, są dwie :d Pamiętam! Ale słabo je widać i mają mały wybieg :(
OdpowiedzUsuńjęzyk, tekst, zdjęcia, kocham to <3 Piszę częściej :D // Chartykas
OdpowiedzUsuńQuess what? It's a new note! Dziś w repertuarze niezbyt przyjemna choroba, mogąca przysporzyć nam wiele problemów. Jak z nią walczyć, jak leczyć, jak zapobiegać? O tym na http://chartykas.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu mogę przeczytać Twój post. Gdyby była możliwość, to chyba kupiłabym audiobooka Twojego bloga. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam sposób, w jaki piszesz.
Pewność siebie - to lubię u kotów. Na zdjęciach zresztą łatwo to zauważyć.
Pozostaje mi tylko powiedzieć -'ogarniaj' dalej! :)
[aw-k.xx.pl]
u mnie nn :) [aw-k.xx.pl]
OdpowiedzUsuńnajmniej znany z irlandzkich terierów zaprasza na nową notkę na http://chartykas.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńJeżeli masz dobre serce, to pomóż. Proszę, wejdź tutaj: http://ratowanieswiata.blogspot.com/2013/08/1943-uratujmy-wieczorynke-promocja.html i podpisz petycję. Tam znajdziesz więcej informacji na temat sprawy itp., proszę też o reklamy - np. na swoim blogu czy gdziekolwiek indziej. Wierzę w Ciebie! Dziękuję.
OdpowiedzUsuń